Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 29 października 2009, redaktor prowadzący numeru: Izabela Wyszowska

Numer 11/2009 (listopad 2009)

 

WYWIAD

 

Wywiad z mgr Andrzejem Chwalińskim – dyrektorem Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa w Nowym Tomyślu. 

”TURYSTYKA KULTUROWA”: Prowadzić muzeum wikliniarstwa – to absolutnie unikalna praca w naszym kraju. Jak to się stało, że związał Pan swoje życie zawodowe z placówką w Nowym Tomyślu i jej misją.
Andrzej Chwaliński.: Jestem z wykształcenia etnologiem, ukończyłem Instytut Etnologii na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Natomiast Nowy Tomyśl i okolice to moje rodzinne strony. Mieszkam tutaj od 10-go roku życia w przepięknie położonym wśród lasów Porażynie, 14 kilometrów od Nowego Tomyśla. Bezpośrednio po studiach otrzymałem ofertę pracy w Muzeum Zachodnio-Kaszubskim w Bytowie na Pomorzu. Ponieważ po 5 latach studiów w Poznaniu chciałem zmienić środowisko i pomieszkać w innym regionie Polski, chętnie skorzystałem z tej możliwości. W efekcie przepracowałem 4 lata na niezwykle ciekawych etnograficznie Kaszubach. Z czasem jednak odezwała się tęsknota za rodzinnymi stronami, zacząłem też dochodzić do wniosku, że moje miejsce jest tam, gdzie się wychowałem, gdzie mieszkają moi najbliżsi – tam gdzie po prostu czuję się u siebie. Okazją do powrotu była możliwość podjęcia pracy w Muzeum Regionalnym w Wolsztynie. Na terenie tworzonego wtedy jeszcze Skansenu Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski przepracowałem 5 kolejnych lat. Po tym okresie, od roku 1993 podjąłem pracę w Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa w Nowym Tomyślu.

TK: Czy już wcześniej pasjonował się Pan wikliną i plecionkarstwem, czy zainteresowanie przyszło wraz z pracą?
A.Ch.: Ze wspomnianą tematyką wcześniej spotkałem się podczas moich studiów, gdzie plecionkarstwo omawiane było jako jedno z rzemiosł ludowych, towarzyszących człowiekowi od zarania dziejów. Przyznam, że na początku swojej pracy w Muzeum, obawiałem się, że jest to zbyt wąska tematyka, aby traktować ją jako zajęcie na całe lata, czy nawet na resztę życia. Z czasem jednak, w miarę wykonywania mojej pracy, plecionkarstwo i związana z tym wiklina pochłonęły mnie bez reszty. W efekcie zacząłem odnajdywać nowe możliwości rozwoju w tej wąskiej wydawałoby się tematyce, dla siebie samego i dla placówki, którą kieruję.

TK: Jakie zbiory obecnie gromadzi muzeum i które z nich Pana zdaniem są najciekawsze i najbardziej godne obejrzenia?
A.Ch.: Muzeum gromadzi eksponaty z zakresu plecionkarstwa (wzory wyrobów), technik plecenia (narzędzia), wikliniarstwa i chmielarstwa (narzędzia i maszyny stosowane w uprawie i przetwórstwie wikliny i chmielu). Najciekawsze nasze eksponaty to moim zdaniem najstarsze zachowane w zbiorach wyroby plecionkarskie, m.in. torba wypleciona z kory brzozy, datowana na 1 połowę XIX wieku oraz współczesne wyroby artystyczne z wikliny, prezentowane w formie jednorazowo wykonanych, niepowtarzalnych wzorów.

TK: Czy czuwa Pan także w szczegółach nad wyglądem ekspozycji i jej treścią, czy tylko nadzoruje całość?
A.Ch.: Jako kierownik Muzeum opracowuję scenariusze wystaw i zajmuję się ich organizacją. Jestem odpowiedzialny za ogólny wizerunek Muzeum, za wszystko, co się tutaj na co dzień dzieje, w tym oczywiście także za wygląd, formę i treść ekspozycji. Poza tym, w sytuacji, gdy w Muzeum oprócz mnie zatrudniona jest tylko 1 osoba, trudno mówić o jakiejś wąskiej specjalizacji. Gdy wymaga tego sytuacja, biorę do ręki miotłę i sprzątam, albo chwytam pędzel i maluję podesty na ekspozycji.

TK: Jakie imprezy organizujecie Państwo w ramach plecionkarskich tradycji Nowego Tomyśla?
A.Ch.: Muzeum jest organizatorem dwóch cyklicznych, organizowanych co roku imprez plenerowych: w pierwszej połowie czerwca jest to Ogólnopolski Plener Wikliniarski (impreza organizowana od 2001 roku), zaś w ostatnim tygodniu września – Spotkania Młodych Plecionkarzy (od 2003 roku). Oprócz tego co roku uczestniczymy w organizacji i praktycznej realizacji Jarmarku Chmielo-Wikliniarskiego, którego organizatorem jest Urząd Miejski w Nowym Tomyślu oraz Nowotomyski Ośrodek Kultury. Ponadto, na co dzień, w miarę napływających zgłoszeń organizujemy lekcje muzealne, warsztaty wikliniarskie oraz pokazy plecenia.

TK: Najbardziej znany jest oczywiście Jarmark Chmielo-Wikliniarski. Czy dysponuje Pan statystykami lub badaniami, które mówiłyby o tym, jaka grupa osób najchętniej uczestniczy w tym przedsięwzięciu? Czy dochodzą do Was sygnały o turystach z Polski lub z zagranicy, którzy przyjeżdżają do Nowego Tomyśla na ten specjalny, sierpniowy weekend?
A.Ch.: Jak wspomniałem, nie my jesteśmy głównymi organizatorami Jarmarku. W związku z tym nie dysponuję wynikami badań z zakresu analizy odbiorców imprezy. Jednak obsługując od lat gości odwiedzających Muzeum w trakcie Jarmarku z własnego doświadczenia wiem, że oprócz mieszkańców Nowego Tomyśla i okolicznych terenów główną grupą odwiedzających tę imprezę są mieszkańcy sąsiednich miast i powiatów (Wolsztyn, Opalenica, Grodzisk, Zbąszyń, Lwówek) ale także mieszkańcy Poznania. Podczas Jarmarku pojawiają się u nas także przyjezdni z głębi kraju.

TK: Czy istnieje inne, cykliczne wydarzenie związane z plecionkarstwem, które wywołuje znaczące zainteresowanie?
A.Ch.: W roku 2008 Stowarzyszenie Plecionkarzy i Wikliniarzy Polskich w Nowym Tomyślu we współpracy z władzami miasta zorganizowało po raz pierwszy Światowy Festiwal Wikliny i Plecionkarstwa w trakcie trwania Jarmarku Chmielo-Wikliniarskiego. Impreza w założeniu ma być organizowana co 3 lata. Również w trakcie Jarmarku organizowany jest przez Stowarzyszenie co roku – Ogólnopolski Konkurs Plecionkarski.

TK: Nowy Tomyśl stawia zatem na wiklinę. Kto jest inicjatorem wszelkich inicjatyw związanych z tą piękną tradycją. Kto obecnie czuwa nad realizacją „Wiklinowej Trasy” w mieście, kto dba o jej odpowiednie utrzymanie, konserwację?
A.Ch.: Jak już wynika z moich dotychczasowych wypowiedzi, inicjatorami wszelkich przedsięwzięć z zakresu tradycji wikliniarskich i plecionkarskich regionu są: Urząd Miejski wraz z podległym Nowotomyskim Ośrodkiem Kultury, Starostwo Powiatowe, Stowarzyszenie Plecionkarzy i Wikliniarzy Polskich w Nowym Tomyślu oraz kierowane przeze mnie Muzeum.
Pomysłodawcą i organizatorem trasy turystycznej „Spacer wiklinowym deptakiem” jest Urząd Miejski w Nowym Tomyślu. Tym samym to właśnie Urząd we współpracy i porozumieniu ze Stowarzyszeniem Plecionkarzy i Wikliniarzy Polskich prowadzi prace związane z konserwacją i renowacją wyplotów, sprawuje pieczę nad odpowiednim utrzymaniem obiektów na trasie.

TK: Pasjonaci plecionkarstwa zrzeszeni są w swoim stowarzyszeniu. Czy jest Pan jego członkiem? Czy Pana zdaniem można być spokojnym w kwestii kontynuacji tej lokalnej tradycji przez następne pokolenia? Czy rzemiosło plecionkarskie jest przez twórców przekazywane młodym, czy może pomału obumiera? Czy najlepsze dni plecionkarstwa dopiero nadchodzą, czy może już były i zniknęły bezpowrotnie?
A.Ch.: Do Stowarzyszenia należę od początku jego istnienia, przez pewien czas brałem też udział w pracach Zarządu Stowarzyszenia. Jak w każdym rzemiośle, również w plecionkarstwie, mistrzowie prowadzący zakłady powinni kształcić swoich następców. Niekiedy odbywa się to na zasadzie przekazywania wiedzy z ojca na syna, niekiedy po naukę przychodzą ludzie, niekoniecznie zresztą tylko młodzi, nie mogący znaleźć pracy w innym zawodzie. Generalnie plecionkarze, prowadzący swoje warsztaty od lat, narzekają, że młodzi nie garną się do tego zawodu, bo to ciężka praca, wykonywana w trudnych warunkach (wyplata się z mokrej wikliny, stąd towarzysząca temu zajęciu wilgoć i potencjalne ryzyko choroby stawów), w dodatku źle opłacana. Pomimo to na podstawie własnych spostrzeżeń, z perspektywy Muzeum i organizowanych tutaj imprez, mogę powiedzieć, że wśród młodzieży dostrzec można nierzadko spore zainteresowanie związane z działalnością na gruncie rękodzieła ludowego, dawnych rzemiosł, w tym też plecionkarstwa i samą wikliną. Rzecz w tym, aby w odpowiedni sposób dotrzeć do potencjalnych kontynuatorów tego rzeczywiście trudnego rzemiosła, aby przedstawić im nowe, całkiem ciekawe perspektywy tego fachu, inspirując ich na przykład do tworzenia zupełnie nowych wzorów wyrobów i wprowadzania ich na rynek, z myślą o pozyskiwaniu nowych odbiorców. Przyszłość plecionkarstwa nie musi się wiązać z kontynuowaniem masowej, powielanej produkcji tego samego od lat wzoru koszyka czy wiklinowego fotela, ale z tworzeniem ciekawych form ogrodowych, płotów wiklinowych, nowych wzorów mebli, realizowanych we współpracy ze środowiskiem artystów, którzy chętnie takie formy zaprojektują. Jeśli uda się do tego przekonać młodzież, to myślę, że swoje najlepsze czasy plecionkarstwo ma jeszcze przed sobą.

TK: Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa to także jedyne miejsce w powiecie, gdzie można zapoznać się bliżej z budownictwem olęderskim, niegdyś tak powszechnym w tym regionie. Kto zdecydował o poszerzeniu oferty Waszej placówki o tę tematykę przez stworzenie małej olęderskiej zagrody?
A.Ch.: Tematyka budownictwa olęderskiego funkcjonowała w Muzeum od początku jego istnienia. W 1985 roku na potrzeby tworzonego wtedy Muzeum opracowany został plan zagospodarowania przestrzennego, który przewidywał m.in. utworzenie skansenowskiej zagrody olęderskiej, w ramach której funkcjonować miała nasza placówka. Na siedzibę Muzeum przeznaczono zabytkowy, olęderski budynek mieszkalny, który stał się pierwszym obiektem planowanej zagrody. Dużo później, bo dopiero w 2006 roku z inicjatywy Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy Polskich na terenie Muzeum wybudowana została stodoła utrzymana w stylu olęderskim. W najbliższej przyszłości, o ile tylko znajdą się na to środki finansowe (a myślę, że tak, bo przecież cel jest tego wart) idea budowy zagrody olęderskiej będzie kontynuowana.

TK: Czy temat Olędrów cieszy się zauważalnym zainteresowaniem, czy wciąż jest to temat raczej niszowy, a wielu ludzi przechodzi obok tych zabytków obojętnie?
A.Ch.: Tematyka osadnictwa olęderskiego jest w ostatnich latach coraz częściej podejmowana przy okazji działań na rzecz promocji regionu, prowadzonych prelekcji, wykładów. W Urzędzie Miejskim w Nowym Tomyślu w 2006 roku opracowany został program promocji i upowszechniania wiedzy na temat architektury i osadnictwa olęderskiego na terenie gminy Nowy Tomyśl. Dzięki uzyskanym na ten cel środkom z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego powyższa tematyka zaprezentowana została w ramach wydanego folderu, zrealizowanego filmu dokumentalnego i przygotowanej prezentacji multimedialnej na stronie internetowej www.olederskieosadnictwo.nowytomysl.pl
W dniu 25 września br. na terenie Muzeum odbyło się także XIV Forum Publicystów Krajoznawczych –Powiat Nowotomyski, zorganizowane przez Oddział Poznański PTTK. W trakcie Forum, którego słuchacze wypełnili niemal do ostatniego miejsca parter naszej muzealnej stodoły olęderskiej, podejmowana była tematyka osadnictwa olęderskiego. W związku z rosnącym zainteresowaniem tą tematyką wśród gości odwiedzających Muzeum, podstawowe informacje z nią związane są przedstawiane przez przewodnika podczas oprowadzania grup turystycznych.

TK: Powiat Nowotomyski nie jest w powszechnej opinii uważany za teren szczególnie atrakcyjny pod kątem turystyki kulturowej. Nie można odmówić mu pięknych terenów rekreacyjnych, ale w sferze zabytków, pozostaje on raczej w tyle. Są tu jednak wspomniane już zagrody olęderskie, drewniane kościoły, ciekawe pałace. Jest i tradycja plecionkarska. W czym Pan upatruje największą szansę na promocję regionu w tym zakresie?
A.Ch.: Duże możliwości wykorzystania wymienionych w pytaniu walorów turystycznych naszego regionu, i połączenia ich w ramach możliwego do zaproponowania przyjezdnym programu pobytu, stwarzają działające tutaj gospodarstwa agroturystyczne, szczególnie te tworzone na bazie dawnych gospodarstw olęderskich. Zakwaterowanie turysty w takim gospodarstwie sprawia, że większość z wymienionych atrakcji turystycznych znajduje się w zasięgu jego ręki, typ zakwaterowania umożliwia mu także organizowanie wycieczek pieszych, rowerowych lub konnych w celu dotarcia do nich. Możliwymi do wykorzystania w takich sytuacjach byłyby wytyczone już na terenie powiatu nowotomyskiego szlaki turystyczne. Potwierdzeniem mojej opinii może być bogata sieć gospodarstw agroturystycznych w naszym regionie oraz prowadzona przez Starostwo Powiatowe działalność wspierająca agroturystykę.

TK: Wróćmy jeszcze do samego Muzeum. Jakie jest zainteresowanie tą placówką. Jest ona oddziałem Narodowego Muzeum Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Szreniawie. Tymczasem wiadomo, ze np. zainteresowanie zbiorami innego oddziału, mianowicie Muzeum Gospodarki Mięsnej w Bielinku nie jest duże. Większość grup turystycznych, zwłaszcza z Poznania dociera tylko do Szreniawy. Czyi Pan ma powody do zmartwień w tej kwestii?
A.Ch: Zainteresowanie naszym Muzeum wzrasta z roku na rok. Świadczą o tym konkretne liczby, określające poziom frekwencji: od 2673 osób w 2005 roku, do 4834 w 2008 roku. Ten rok również zapowiada się korzystnie pod względem frekwencji, ponieważ poziom ubiegłego roku został przekroczony już w październiku. Niewątpliwie frekwencja w naszym Muzeum nie wygląda już tak imponująco, jeśli porówna się ją z placówkami muzealnymi, znajdującymi się w Poznaniu, czy też funkcjonującymi przy Szlaku Piastowskim. Zważywszy jednak fakt położenia Nowego Tomyśla z dala od ważnych szlaków turystycznych oraz wspomnianą tutaj nieco mniejszą atrakcyjność turystyczną naszego miasta i powiatu w porównaniu z innymi regionami, a także w obliczu niewielkiej obsady etatowej naszej placówki, uważam, że nie mamy się czego wstydzić. Oczywistym i zupełnie dla mnie zrozumiałym faktem jest, że większość grup turystycznych z Poznania dociera w pierwszej kolejności do Szreniawy. Fakt ten nie spędza mi snu z powiek. Oferta Muzeum Narodowego Rolnictwa w Szreniawie jest ze zrozumiałych względów bogatsza, chociażby dlatego, że zakres działalności Muzeum obejmuje całość zagadnień dotyczących rolnictwa, nie mówiąc już o różnicy w ilości zatrudnionych osób między muzeum centralnym a naszym oddziałem. Poza tym z Poznania do Szreniawy jest po prostu bliżej niż do Nowego Tomyśla, co przy kalkulowaniu kosztów wyjazdu autokarem czy czasu wycieczki samochodem ma ogromne znaczenie. Jakiś czas temu, pilot jednego z poznańskich biur podróży, będąc z grupą w naszym Muzeum powiedział do mnie: „gdyby nie to, że z Poznania do Nowego Tomyśla jest 60 kilometrów, to na organizowane u was warsztaty wikliniarskie przywoziłbym Panu codziennie grupę młodzieży”. Zaznaczam jednak w tym miejscu, odnosząc się do sformułowania zawartego w pytaniu, że nie uważam, iż status oddziału Muzeum Narodowego Rolnictwa oznacza bycie „tylko oddziałem Muzeum w Szreniawie”. Fakt takiej przynależności niesie ze sobą oprócz pewnej nobilitacji, również poczucie niezależności i dystansu w odniesieniu do środowiska, w którym na co dzień Muzeum funkcjonuje.

TK: Próbuje Pan dodatkowo promować placówkę, czy całość tego zagadnienia leży w gestii zarządu muzeum w Szreniawie? Czy ogólnopolskie wydarzenie Nocy Muzeów dociera także do Państwa?
A.Ch.: Odpowiedź na to pytanie będzie dość oczywista w kontekście wcześniejszych uwag. W warunkach Nowego Tomyśla, miasta zadbanego, czystego, pełnego zieleni i atrakcyjnego poprzez swoją wyjątkową specyfikę wikliniarską, bardzo pozytywnie, właśnie w taki sposób odbieranego przez przyjezdnych, ale niestety położonego na uboczu głównych szlaków turystycznych, podnoszenie frekwencji z roku na rok od kilku lat jest równoznaczne z codzienną walką o każdego widza, tutaj na miejscu w Nowym Tomyślu. Wysyłamy nasze oferty do szkół, biur turystycznych, instytucji, które już kiedyś nas odwiedziły, ponawiając ofertę. Wysyłamy je też tam, skąd nikt jeszcze do nas nie dotarł. Materiały wysyłamy pocztą, faksem, przez Internet lub rozdajemy je osobom odwiedzającym naszą placówkę. Dział Upowszechniania w Szreniawie zajmuje się oczywiście promocją całego Muzeum łącznie z jego oddziałami, na bieżąco drukowane są także materiały promocyjne. Ale w naszym interesie tutaj na miejscu jest tę pracę kontynuować, docierając już dokładnie do konkretnych adresatów. Nie czekamy więc z założonymi rękami, aż ktoś zrobi to za nas. Nasze Muzeum nie brało jak dotąd udziału w Nocy Muzeów.
Niemniej i w dzień zapraszam serdecznie wszystkich Waszych Czytelników do złożenia wizyty w miejscu jedynym tego rodzaju w Polsce – Muzeum Wikliniarstwa i Chmielarstwa w Nowym Tomyślu.

TK: Dziękujemy i życzymy powodzenia w Waszych przedsięwzięciach

Wywiad przeprowadził Przemysław Buryan

 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij