czerwiec, 2022

Rozmowa z Barbarą Jagiencarz-Starzec, doświadczonym przewodnikiem beskidzkim, pasjonatką turystyki

Autor: Agnieszka Kowalik

Turystyka Kulturowa: Powiat bocheński może się pochwalić aż dwoma zabytkami wpisanymi na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Mowa oczywiście o Kopalni Soli Bochnia i drewnianym kościółku św. Leonarda w Lipnicy Murowanej. Czy w Twojej opinii turyści, podejmując decyzję o wyborze programu zwiedzania, biorą pod uwagę ten fakt? Czy oznaczenie „Obiekt UNESCO” jest magnesem przyciągającym turystów? A może dowiadują się o tym dopiero na miejscu, od przewodnika?

Barbara Jagiencarz-Starzec:Z moich obserwacji wynika, że turyści, wybierając miejsca, do których chcą dotrzeć, poszukują w nich obiektów godnych zwiedzenia. W tym celu czytają opisy zawarte w przewodnikach – zarówno tych tradycyjnych, jak i zamieszczonych na stronach internetowych. W informacjach podkreślane są zalety danego miejsca, a takim jest bez wątpienia fakt wpisu na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dotyczy to nie tylko obiektów, o które pytasz. Zauważyłam, że taki wpis przy zabytku znacznie podnosi jego atrakcyjność w oczach turysty. Reakcja ludzi jest często taka, jak powiedziałaś. Prestiżowa lista UNESCO działa bowiem jak magnes. Skoro obiekt znajduje się na tak uznanej liście, to zapewne jest godny zwiedzenia. Czyż nie?  Jest to takie  „must  see”, czyli miejsce, które powinno się obejrzeć bo… znajduje się na liście UNESCO. Nie ukrywam, iż sama w wyborze obiektu posiłkuję się również opisem obiektu. Notabene, ostatnio jadąc do Szczawnicy, zobaczyłam billboard reklamujący wieże widokowe, jakie powstały w gminie Ochotnica Dolna (tj. na Koziarzu, Lubaniu, Gorcu i Magurkach). Zajrzałam do Internetu i znalazłam informację, które mnie zainspirowały do ich zdobycia: powstała odznaka „Zdobywcy 4 wież” oraz gra terenowa. I być może w wakacyjny weekend udam się, by je zdobyć.

TK: Niedawno w Lipnicy Murowanej powstało Centrum Pielgrzyma i Turysty, które oferuje obejrzenie hologramów najważniejszych zabytków miejscowości. Czy uważasz, że taka forma wpłynie na wzrost zainteresowania tymi obiektami? A może w przypadku wielowiekowych zabytków należałoby poprzestać na ich „tradycyjnym” zwiedzaniu?

BJ-S:Zapewne tak. Zobacz, dawniej turysta posiłkował się informacjami zawartymi głównie w przewodnikach tradycyjnych. Celowo podkreśliłam tu słowo „tradycyjnych”. Obecnie atrakcyjność danego miejsca podnosi fakt, że możemy zetknąć się w nim z nowoczesnością. A taką bez wątpienia są wszelkiego rodzaju nowinki technologiczne, jak chociażby aplikacje na smart fony czy hologramy. Wśród turystów XXI wieku są osoby, którym taki sposób zwiedzania będzie odpowiadał. Choć nie wiem, czy akurat tak dzieje się w przypadku hologramów. Mnie osobiście do tej pory hologramy kojarzyły się z filmami science-fiction i nie łączyłam możliwości ich wykorzystania ze zwiedzaniem atrakcji turystycznych. Nawiasem mówiąc, nie miałam jeszcze okazji być w lipnickim Centrum Pielgrzyma i Turysty. Ale zaintrygowało mnie to – w pozytywnym znaczeniu tego słowa.  Pojadę, sprawdzę i zweryfikuję z tradycyjną formą zwiedzania.

TK: Bochnię można zwiedzić samodzielnie, korzystając z aplikacji na smartfony. Czy Twoim zdaniem technologia może zastąpić przewodników? A może to już nastąpiło?

BJ-S: Czy smartfony zastąpią osoby oprowadzające turystów? Och… .mam nadzieję, że nie. Jestem przewodnikiem z kilkuletnim stażem i uwielbiam prowadzić wycieczki, opowiadać o historii i zabytkach regionu. To moja pasja i zapewne stąd taka reakcja na myśl, iż zawód przewodnika mógłby zaniknąć. Przewodnik ma bezpośredni kontakt ze zwiedzającymi. I to jest, przynajmniej jak dla mnie, frajda, a czasem wyzwanie. Wszystko zależy bowiem od grupy, którą oprowadzasz. Jak wspomniałam, ludzie lubią korzystać z nowoczesnych technologii. Nowinki techniczne mają swoje plusy jak to, iż w pewnym stopniu uniezależniają Cię od osoby przewodnika. Dlaczego? Spójrz, jak idziesz grupą osób, to Ty niejako wyznaczasz/narzucasz trasę i to Ty decydujesz, co chcesz w danym momencie pokazać. Korzystając z aplikacji, turysta zyskuje w tym względzie niezależność, bo to on sam wybiera, co i kiedy zwiedza oraz w jakim tempie. Jednak, jak już wcześniej wspomniałam, bezpośredni kontakt z osobą, która Cię oprowadzi, może dostarczyć wrażeń, których nie dostarczy Ci aplikacja. Pomijając fakt, że może przestać działać. Wszak to tylko… aplikacja.

TK: Czy według Ciebie położenie Bochni w bliskim sąsiedztwie Krakowa sprawia, że przyjeżdża do niej więcej turystów? Czy może stolica Małopolski z uwagi na niezaprzeczalną atrakcyjność przyćmiewa inne miejscowości w regionie?

BJ-S: Kraków zawsze był i pozostanie w dalszym ciągu ważnym punktem na turystycznej mapie Polski. Przyciąga on swoimi zabytkami, także tymi znajdującymi się na liście UNESCO. To, jak ustaliłyśmy, podnosi atrakcyjność miejsca. Ludzie przyjeżdżają tu również na różnego rodzaju wydarzenia. Czy w związku z tym  położenie w pobliżu takiego centrum turystyczno-kulturalnego może spowodować, że inne miejscowości tracą na znaczeniu? Nie. Spójrz, w podobnej sytuacji jak wspomniana Bochnia są inne miasta. A zatem to nie odległość jest czynnikiem determinującym liczbę odwiedzających. Dobra promocja albo – jak wolisz – marketing, może spowodować, że miasta te nie stracą na swej atrakcyjności w oczach turysty. Wręcz przeciwnie, ludzie coraz częściej poszukują obiektów mniej znanych, pozostających niejako w cieniu „turystycznych magnatów”.

TK: Wspominałyśmy o Kopalni Soli w Bochni i kościółku św. Leonarda w Lipnicy Murowanej. Trzecim ważnym zabytkiem w powiecie bocheńskim jest Zamek Kmitów i Lubomirskich w Wiśniczu. Czy grupy, które oprowadzałaś, znały (przynajmniej ze słyszenia) inne atrakcje powiatu bocheńskiego?

BJ-S: Tak, Kopalnia Soli w Bochni i kościół p.w. św. Leonarda to bez wątpienia ważne miejsca na mapie atrakcji powiatu bocheńskiego. Splendoru dodaje im fakt, że oba znajdują się na wzmiankowanej już liście UNESCO. Zamek Kmitów i Lubomirskich też stanowi pewnego rodzaju magnes przyciągający turystów. Zwłaszcza po remoncie. Powiem Ci tak na marginesie o moim pierwszym „kontakcie” z zamkiem. Było to chyba w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. W moich wspomnieniach jawił się jako nieco zaniedbany obiekt. Kolejne spotkanie to 2004 rok. I jakież było moje zdziwienie. Dawne włości Kmitów i Lubomirskich przeszły „zabytkową rewolucję” niczym lokale gastronomiczne w pewnym znanym programie telewizyjnym. W tym jak najbardziej pozytywnym znaczeniu tego słowa. I nadszedł rok 2017, kolejna wizyta. I kolejne zadziwienie. Tak to było. Wracając do pytania… Ze znajomością innych atrakcji czy zabytków powiatu jest już nieco gorzej. Niektórzy wiedzą o Muzeum pamiątek po Janie Matejce „Koryzonówce” czy zabytkach Lipnicy Murowanej znanej z corocznego konkursu palm wielkanocnych. Przy okazji wskazują położenie Skałek Brodzińskiego. I czasem to wszystko.

TK: Co sądzisz o wrześniowej akcji „Weekend z zabytkami powiatu bocheńskiego”, w czasie której turyści mogą zwiedzić nie tylko powszechnie znane i popularne atrakcje, ale też zajrzeć z przewodnikami do miejsc na co dzień nieudostępnianych? Placówki muzealne powiatu bocheńskiego nie uczestniczą w „Nocy Muzeów” – czy według Ciebie tracą przez to zainteresowanie turystów? Czy może alternatywa w postaci „Weekendu z zabytkami…” jest trafnym pomysłem?

BJ-S: Szczerze Ci powiem, że dwukrotnie miałam przyjemność brać udział w imprezie, jaką jest Weekend z zabytkami powiatu bocheńskiego. To taki „skondensowany” czas na zwiedzanie zabytków. Dla organizatorów jest on okazją do promowania tych mniej znanych (jak chociażby Muzeum Mleczarstwa w Królówce) czy niedostępnych (jak zespół klasztoru karmelitów Bosych na terenie Zakładu Karnego w Nowym Wiśniczu). Wtedy też osobiście miałam możliwość zwiedzenia dworu obronnego w Wieruszycach, cmentarza żydowskiego w Nowym Wiśniczu czy też odbyć spacer uliczkami Nowego Wiśnicza w asyście przewodnika. No właśnie: osoby, która nas oprowadziła. Szczególnie cenna była możliwość zobaczenia od wewnątrz części wspomnianego klasztoru fundacji Lubomirskich. Jego zwiedzanie, z racji na obecne przeznaczenie (dziś w murach klasztoru znajduje się więzienie), stanowiło swoistą atrakcję. Szczególnie, iż by się tam dostać należało wypełnić specjalny formularz, uzyskać przepustki… Wydaje się, że zwiedzanie tego typu obiektu w formule „Nocy Muzeów” nie byłoby możliwe, biorąc pod uwagę jego funkcję.

Oczywiście każda ze wzmiankowanych imprez ma swój urok. Jedni korzystają ze zwiedzania nocną porą, inni zaś wybierają spośród obiektów zaplanowanych do zwiedzania przez dwa dni. Zarówno Noc Muzeów, jak i Weekend z zabytkami… dają swego rodzaju podpowiedź, co jeszcze warto zobaczyć. A w powiecie bocheńskim takich miejsc jest mnóstwo. Warto odwiedzić Bochnię i jej okolice chociażby po to, aby zajrzeć do kościoła Bożogrobców w Chełmie, dowiedzieć się, co skłoniło króla Kazimierza Wielkiego do ufundowania kościoła w Łapczycy i zwiedzić Bochnię solnym szlakiem.

TK: W czasie pandemii wiele muzeów, galerii sztuki, izb regionalnych czy izb pamięci udostępniło swoje zbiory on-line, np. w formie wirtualnych spacerów. Czy uważasz, że turyści, którzy już je widzieli na ekranach komputerów, będą chcieli przyjechać na miejsce, aby zobaczyć je „na żywo”?

BJ-S: Okres pandemii był szczególnym czasem i spowodował, iż wiele wydarzeń przeniosło się do sieci. Ograniczone było oprowadzanie wycieczek i zwiedzanie różnych instytucji kultury w tradycyjnej formie. Wymusiło to niejako udostępnienie przez muzea swoich zasobów on-line. To oczywiście pozwoliło na bezpieczny kontakt z kulturą, ale również stworzyło możliwość szerszego dostępu do muzealnych zasobów. Czy turyści powrócą do tradycyjnego zwiedzania? Być może. Nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z wnętrzem zabytku czy wystawą. Osobiście brakowało mi swoistego klimatu, w tym także „zapachu” muzeum. I dlatego ja na pewno wrócę. A zwiedzanie on-line tylko mnie do tego zainspirowało.

TK: Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Agnieszka Kowalik

Tagi: ,