grudzień, 2019

Rozmowa z Jarosławem Płotkowskim, prezesem Fundacji Droga Lotha, certyfikowanym przewodnikiem turystycznym regionalnym (powiat gryfiński) oraz po województwie zachodniopomorskim, jak również aktywnym rekonstruktorem historycznym

Autor: Tomasz Duda

Rozmowa z Jarosławem Płotkowskim, prezesem Fundacji Droga Lotha, certyfikowanym przewodnikiem turystycznym regionalnym (powiat gryfiński) oraz po województwie zachodniopomorskim, jak również aktywnym rekonstruktorem historycznym

 

Turystyka Kulturowa (TK): W ostatnich latach na Pomorzu obserwuje się wzrost zainteresowania regionalnym dziedzictwem kulturowym. Przejawia się to w organizacji nie tylko wielu wydarzeń czy imprez nawiązujących do historii, tradycji i elementów dawnych zwyczajów, ale również poprzez rewitalizację dawnych szlaków handlowych, pielgrzymich lub komunikacyjnych. Czym jest (była) Droga Lotha i skąd pomysł na powstanie fundacji, realizującej działania zmierzające do promocji regionu poprzez historyczne drogi?

 

Jarosław Płotkowski (JP): Współczesna turystyka różni się bardzo od tego, co znaliśmy jeszcze 20 lat temu. Technika i możliwości jakie daje internet, telefon komórkowy, który nie tylko dzwoni, ale podłączony do sieci internetowej daje nieograniczone możliwości dostępu do wiedzy, map i ciekawostek. Stwarza to nowe pole zainteresowań, np. ktoś kto odwiedza nieznane wcześniej miejsca, robi zdjęcie i umieszczając je na portalu społecznościowym zachęca innych do odwiedzenia lub przynajmniej poszukania informacji o tym miejscu. Odkrywamy nieznane szlaki, o których wcześniej nikt nas w szkole nie uczył. Dawniej osoby zainteresowane regionem zbierały książki, mapy, materiały, które nie były nigdzie publikowane. Teraz każdy może podzielić się swoimi odkryciami i zbiorami przez internet. Wymagania turysty wzrosły, szuka nieodkrytych miejsc, tajemnic i przygody. Coraz częściej organizowane są wycieczki piesze wzdłuż szlaków opisanych w przewodnikach, ale również dla bardziej wymagających bushcraft, outdoor czy survival. Pojawia się też wcześniej nieznana turystyka eksploracyjna, powstają stowarzyszenia skupiające pasjonatów nurkowania w jeziorach lub rzekach. Tu właśnie pojawiamy się z Drogą Lotha, która w wielu miejscach jest jeszcze nie odkryta, kryje szereg tajemnic i ciekawostek. Chcąc zaciekawić potencjalnych turystów moją miejscowością (Trzcińsko-Zdrój), zaangażowałem się w utworzenie dwóch stowarzyszeń (2004, 2014), niestety obie organizacje nie spełniły oczekiwań jakie stawiałem angażując się w ich działalność. Już w 2015 roku zrodził się pomysł na utworzenie fundacji, jednak dopiero w 2016 podczas prezentacji Rocznika Chojeńskiego nr VIII, gdy przeczytałem artykuł Andrzeja Krywalewicza „Droga Lotha” uznałem, że jest to właśnie ten kierunek i tak zrodził się pomysł na nazwę fundacji. Droga Lotha stanowi ewenement wśród traktów średniowiecznych, ponieważ przetrwała jako ślad istnienia dawnej drogi. Przetrwała sama droga, która dzisiaj jest drogą polną, czasem niedostępna i nieprzejezdna, ale nadal istnieje. Po raz pierwszy nazwa drogi pojawia się w roku 1234 w związku z nadaniem obszaru określonego jako ziemia bańska templariuszom, czyli ponownie związek z zainteresowaniami i rycerstwem, to idealnie wpisywało się w zakres działalności. Fundacja powstała rok później i stanowi fundament działalności na rzecz promocji regionu i sześciu gmin wzdłuż Drogi Lotha. Obecnie współpracujemy ze stowarzyszeniami z gminy Cedynia, Chojna, Trzcińsko-Zdrój i Banie. Poszukujemy jeszcze partnerów w gminie Pyrzyce i Kozielice. Nie liczę tu organizacji z którymi współpracujemy poza Drogą Lotha, gdyż te rozmieszczone są w całej Polsce i Niemczech.

 

TK: Czy charakter tego szlaku oraz przywracanie jego „żywotności” zmienia postrzeganie przestrzeni turystycznej w regionie? Innymi słowy, czy istnieje zapotrzebowanie na tworzenie tego typu oferty kulturowo-turystycznej?

 

JP: Południowa część województwa zachodniopomorskiego jest mało znana turystycznie. Jedyna miejscowość z naszego regionu znana w całej Polsce to Cedynia i tylko dlatego, że jest w podstawie programowej szkoły podstawowej. Niestety, nawet ta znajomość nie przyciąga turystów. Cała południowa część województwa to dawna Nowa Marchia i silnie ufortyfikowane do dnia dzisiejszego miejscowości takie jak Trzcińsko-Zdrój, Moryń, Chojna, Mieszkowice, Myślibórz, Pyrzyce, Lipiany i Barlinek. Ta część województwa kojarzy się jedynie z najnowszą historią – forsowaniem Odry w 1945r. i II wojną światową. Mało kto w centralnej Polsce zna historię naszego regionu, mimo bogactwa niezliczonych bitew i legend. Chcemy to zmienić, więc zaczynamy od podstaw, najstarszej znanej drogi w średniowieczu: Drogi Lotha. Trzcińsko-Zdrój jako jedne z nielicznych miast w województwie może pochwalić się wspaniałymi zabytkami w postaci pełnych murów obronnych, baszt i bram miejskich. Jest jedynym, przy którym zbudowano obecnie skrzyżowanie dwóch europejskich ścieżek rowerowych R3 i R20. To niezwykła szansa dla turystyki rowerowej i przyciągnięcia amatorów dwóch kółek. Miasto leży w idealnej odległości od Szczecina na jednodniową wycieczkę rowerową, odpoczynek i podróż w dalszą drogę. W 2022 r. prawdopodobnie otwarty zostanie most na Odrze w Siekierkach, gdzie ścieżka rowerowa R20 przekracza granicę Polski i biegnie dalej po stronie niemieckiej. W ciągu roku 2019 zaobserwowałem znaczny wzrost rowerzystów na trasie obu ścieżek, liczne zorganizowane grupy rowerzystów nie tylko ze Szczecina, ale także z całej Polski. Nadal ten region jest nieznany i dziewiczy dla rodzin szukających niezwykłych miejsc poza dużymi miastami.

 

TK: Czy działania Fundacji są pozytywnie odbierane przez lokalną społeczność oraz przyjeżdżających z region turystów? Czy i z jakimi problemami wizerunkowymi musicie się Państwo zmierzać?

 

JP: Na rzecz regionu i miasta działam już od 2003 r. gdy pomagałem w organizacji pierwszej wystawy historycznej z okazji Dni Trzcińska-Zdroju 2003. W 2008 roku pierwszy raz byłem w Chwarszczanach podczas imprezy z rekonstruktorami i już wtedy wiedziałem, że muszę coś takiego zorganizować w Trzcińsku-Zdroju. Tak też się stało i już w maju 2009 r. pierwszy raz udało się zorganizować turnieje rycerskie w Parku Jordanowskim. Rok później była kolejna większa impreza, ale ostatnia, ówczesne władze nie zgodziły się na kolejne takie imprezy. W 2015r. rycerstwo miało ponownie wrócić do Trzcińska-Zdroju, jednak ze względu na brak pozytywnych efektów negocjacji, turniej rycerski został zorganizowany w Moryniu. Dopiero w 2019 rycerze powrócili do Trzcińska-Zdroju dzięki zaangażowaniu nowych władz miasta i chęci wielu ludzi zaangażowanych w organizacje całego wydarzenia.

Jesteśmy już rozpoznawalni jako Droga Lotha ze względu na liczbę działań, organizację wielu imprez plenerowych i uczestnictwo w różnych imprezach rekonstrukcyjnych w całej Polsce i za granicą. Czy jesteśmy pozytywnie odbierani przez lokalną społeczność? Z tym różnie bywa, chyba bardziej pozytywnie odbierani jesteśmy w Polsce niż we własnym mieście, co nie znaczy, że nie mamy sojuszników w promocji naszego regionu i miasta. Jak w każdej dziedzinie są zwolennicy i przeciwnicy, grunt to znać swój cel i dążyć do niego konsekwentnie nie oglądając się na tak zwany „hejt”. Dla nielicznych jak dotąd turystów odwiedzających Trzcińsko-Zdrój, przewodnik w stroju dworskim z XV w. sporą jest atrakcją, dla mieszkańców miasta często „dziwakiem”. Coraz częściej jednak spotykamy ludzi również pozytywnie nakręconych, którzy wspólnie z nami chcą spędzać czas, pomagając nam w organizacji imprez lub też uczestnicząc razem z nami w wyjazdach. W taki sposób nasza Fundacja powiększa się coraz bardziej o wolontariuszy i stale współpracujących z nami całych rodzin.

 

TK: W jaki sposób Droga Lotha wpisuje się w działania promocyjne powiatu i czy zauważalne są już dzięki niej zmiany w postrzeganiu regionu, jako miejsca realizacji różnorodnych form turystyki kulturowej?

JP: Droga Lotha jest początkiem szerszych działań ku promocji regionu. To, czym się zajmujemy na co dzień, daje nam rozpoznawalność i wyjątkowość. Skupiając się na machinach oblężniczych, które musiały tu być wykorzystywane przy oblężeniach i próbach zdobycia grodów Nowej Marchii, np. podczas najazdu husytów w 1433 r. chcemy pokazać wyjątkowe zabytki, jakich nigdzie indziej nie ma w takiej skali jak u nas. Ta wyjątkowa atrakcja naszych miast jest niepowtarzalna. To jedyne miejsce w Polsce, gdzie w odległości kilkunastu kilometrów możemy zobaczyć tak wiele średniowiecznych kościołów nawet z XII w., bram miejskich z początku XIV w, pełnych wieńców murów obronnych zachowanych do dziś. Mamy bogatą historię związaną z templariuszami – kaplica templariuszy w Chwarszczanach, w Rurce, dawna komandoria w Myśliborzu i Czaplinku.

Zmiany w postrzeganiu regionu są dość trudne do określenia. Możemy opierać się tylko na własnych doświadczeniach i obserwacjach. Próbujemy skupić się na łączeniu innych organizacji z naszego regionu, aby wspólnie z nimi wypracować jeden front dla zainteresowania turystów naszymi miastami. Taki proces trwa długo, jednak małe organizacje, które wspólnie stworzą produkt, markę regionu, mogą być silniejsze, a efekt synergii zwiększy zakres promocji nieproporcjonalnie do zasięgu każdej organizacji.  Myślę, że jako Droga Lotha jesteśmy już rozpoznawalni w województwie, ale nie jako miasto np. Trzcińsko-Zdrój, tylko jako fundacja i to co robimy. Atrakcje w postaci bogatych w ryby jezior, które mamy dookoła są na równi z jeziorami mazurskimi, ale mniej znane. Zachodniopomorskie kojarzy się z morzem i odpoczynkiem na Bałtyckiej plaży, my pragniemy zatrzymać tu na chwilę turystów podążających na północ oraz wracających do domów.

 

TK: Jakie plany na przyszłość?

 

JP: Planów mamy mnóstwo, a marzeń jeszcze więcej, ale z perspektywy już ponad 2 lat działalności fundacji wiemy, że musimy połączyć siły z innymi organizacjami z naszego regionu. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi działających w swoich małych ojczyznach, czasem wiele lat. Każda z organizacji specjalizuje się w innych dziedzinach kultury. Ta różnorodność działań i pomysłów daje nam niezwykle szerokie możliwości. Oczywiście początki zawsze są trudne i pierwsze próby skupienia wielu organizacji pokazały nam, jak wielu mamy aktywnych ludzi w regionie często niezrzeszonych w organizacjach. Są to kolekcjonerzy i pasjonaci swojego regionu, prywatne muzea i archeolodzy specjalizujący się w różnych epokach. Często są to też liderzy w swoich organizacjach, ludzie z silnymi charakterami i dużymi ambicjami. Wiemy, że taka mieszanka charakterów będzie rodziła sporo kłopotów organizacyjnych, jednak mamy wszyscy wspólny cel. To chęć pokazania swojego regionu, miasta czy wsi z jak najlepszej strony i przyciągnięcie chętnych do odwiedzenia „naszego” miejsca. Na początku musimy zmienić mentalność przewodników turystycznych, tych pracujących od lat sztampowo i według starych wytycznych z PRL, współpracujących z dużymi firmami przewozowymi i turystycznymi. Chcemy przekonać ich, że opłaca się do nas przyjechać i zobaczyć nasze atrakcje. Często przewodnicy z dużych miast nie znają naszych atrakcji i nie wiedzą o naszych legendach i regionalnych ciekawostkach. To wiedzą tylko najlepsi i najbardziej dociekliwi lokalni patrioci. Aby jednak zainteresować biura podróży, musimy zebrać nasze atrakcje w jedną całość i w tym właśnie celu fundacja rozpoczęła kampanię skupiania w sieć stowarzyszeń, fundacji, instytucji kultury i pasjonatów historii. Takich rozmów przeprowadziliśmy już sporo i z wieloma organizacjami podpisaliśmy umowy o wzajemnej współpracy i promocji. W styczniu organizujemy spotkanie dla wszystkich organizacji NGO zainteresowanych promocją regionu w celu ujednolicenia naszych ofert i połączenia w pakiety dla turysty indywidualnego i grupowego.  Tylko działając razem, możemy zbudować silny region turystyczny na południe od Szczecina. My już to robimy od 2 lat, współpracujemy z innymi organizacjami i wspieramy tym, co potrafimy. Podobnie inne organizacje wspierają nas w naszych działaniach. Jeśli są chęci i chętni do pracy, to efekty pojawią się w miarę szybko, grunt to konsekwencja i wyciąganie wniosków z porażek i sukcesów.

 

TK: Dziękuję bardzo za rozmowę

Rozmawiał: Tomasz Duda

Tagi: ,