Rozmowa ze Zbigniewem Dzierżyńskim, inicjatorem założenia Towarzystwa Przyjaciół Grodu w Grzybowie
TK: Czy od zawsze był Pan związany z Wrześnią i jej
okolicami?
ZD: Tak, urodziłem się we Wrześni i mieszkałem w
niej do roku 2007. Kilka lat wcześniej „odkryłem” (jak to ładnie brzmi)
Grzybowo i to właśnie późniejszy ciąg wydarzeń spowodował, że „zakochałem się”
w tym miejscu, potem zaś w roku 2007 przeprowadziłem wraz z rodziną do
Grzybowa.
TK: Skąd u Pana ta fascynacja piastowską (a może
grzybowską) historią?
ZD: Nigdy nie zastanawiałem się, skąd w ogóle
narodziła się u mnie fascynacja historią, ale wydaje się, że jest to efekt
przeczytania w młodości setek (choć raczej tysięcy) książek o tematyce
historyczno-przygodowo-beletrystycznej. W latach siedemdziesiątych ubiegłego
wieku, gdy dorastałem, książka była naprawdę fascynującą rozrywką. Do tej pory
posiadam w swojej biblioteczce znakomite książki napisane przez Kazimierza
Korkozowicza, Teodora Parnickiego, Karola Bunscha czy Henryka Sienkiewicza (nie
wspominając wielu innych zagranicznych pisarzy). A że udało mi się połączyć
fascynację książką (oj do dziś pamiętam rodziców, nieraz zabierających mi późną
nocą latarkę spod kołdry) z czynnym uprawianiem sportu, to do tej pory należę
do ludzi aktywnych, realizujących konsekwentnie swoje pasje i zamierzenia. Jak
to mówią: w zdrowym ciele zdrowy duch.
TK: Gród Grzybowski należy do najciekawszych
stanowisk archeologicznych w Polsce. A jak Pan osobiście "odkrył"
Grzybowo?
ZD: Jak w większości tego typu zdarzeń było w tym
trochę przypadku, zrządzenia losu lub działania siły wyższej (proszę wybrać co
jest bardziej prawdopodobne). Wszystko zaczęło się jeszcze w 1999 roku, kiedy
to będąc przewodniczącym Komisji Kultury, Sportu i Edukacji Starostwa
Powiatowego we Wrześni poprzez mojego kolegę dowiedziałem się o problemach
finansowych ekspedycji archeologicznej, pracującej od kilkunastu lat na grodzie
w Grzybowie. Doszło do paru nieformalnych spotkań pomiędzy prowadzącym w tamtym
okresie wykopaliska archeologiem, a kilkoma innymi osobami (z moją skromną
osobą włącznie). Pomysł był taki, aby opracować zasady, według których miałaby
być udzielana ewentualna pomoc dla ekspedycji. Pierwszym efektem tych spotkań
było (w 2000 roku) wsparcie archeologów kwotą kilkunastu tysięcy złotych przez
środki zadysponowane przez Radę Powiatu Wrzesińskiego. O ile dobrze pamiętam,
zakupiono wtedy teodolit, a ok. ¼ środków przeznaczono na opłacenie
pracowników fizycznych, pomagających przy wykopach. Szybko okazało się, że
taka akcyjna pomoc i jednostkowe wsparcie pracy archeologów niewiele zmienią
(do roku 2000 finansowaniem pracy ekspedycji archeologicznej zajmowała się
głównie Fundacja Brzeskich - wspomagana przez Gminę Września - powołana przez
Olgierda Brzeskiego[1].
By rzeczywiście i poważnie wspomóc grodzisko w Grzybowie, należało pomyśleć o
działaniach długofalowych, a że niewiele da się zdziałać nieformalnie, okazało
się, że konieczne jest uprawomocnienie działań, z rejestracją stowarzyszenia w
sądzie włącznie.
TK: I tak został Pan założycielem Towarzystwa
Przyjaciół Grodu w Grzybowie. Jak to się zaczęło?
ZD: Jakie były początki, już wiemy. Później
wydarzenia potoczyły się następująco: 18 kwietnia 2000 roku odbyło się zebranie
założycielskie Towarzystwa; 17 maja 2000 roku w Sądzie Okręgowym w Poznaniu
został złożony wniosek o rejestrację; 20 lipca 2000 r. tę rejestrację
stowarzyszenie uzyskało (pełna nazwa: Towarzystwo Przyjaciół Grodu w Grzybowie)
a 14 września 2000 roku wybrano jego pierwsze władze. W całym tym
prawno-administracyjno-sankcjonującym zamieszaniu przewartościowaniu uległy
zadania, które przed sobą postawiliśmy. Już w trakcie rejestracji i naszych
pierwszych działań zauważyliśmy, że nazwa Grzybowo kojarzyła się naszym rodakom
głównie z morzem i miejscowością położoną pod Kołobrzegiem. Więc postanowiliśmy
- po pierwsze promocja...
TK: Od kiedy i kiedy w ciągu roku organizujecie
grzybowskie zjazdy, ilu ludzi uczestniczy w nich jako aktywni
"aktorzy" a ilu jest widzów?
ZD: Zjazdy na grodzie w Grzybowie odbywają się od
2001 roku[2].
Zaczynaliśmy skromnie: było nas około 60 uczestników tzw. historycznych oraz
kilkuset turystów, którzy zjawili się w ostatni sierpniowy weekend 2001 roku na
grodzie w Grzybowie. Pierwszych kilka imprez odbywało się w ostatni weekend
sierpnia, jednak ze względu na fakt, iż impreza w Grzybowie z roku na rok się
rozrastała, postanowiliśmy przenieść ją na przedostatni weekend sierpnia.
Chodziło tu głównie o moje zobowiązania zawodowe; jestem dyrektorem dużej
szkoły podstawowej we Wrześni i organizacja imprezy w ostatni weekend coraz
bardziej kolidowała mi z przygotowaniami do rozpoczęcia we wrześniu roku
szkolnego.
Jak już powiedziałem, impreza od roku 2001 stale się
rozrastała. Rok 2001 – to 60 uczestników w strojach i 800 turystów. Ostatni rok
2008 – to 500 uczestników historycznych i około 14000 turystów. Oczywiście nie
są to dane szczegółowe, ale nie o takie tu przecież chodzi. Należy również
wspomnieć, iż do roku 2004 organizowaliśmy Ogólnopolskie Zjazdy Wojowników
Słowiańskich, a od roku 2005 w związku z uczestnictwem ekip zagranicznych
organizujemy Międzynarodowe Zjazdy Wojowników. Ogromną satysfakcją po niespełna
dekadzie organizowanych imprez jest fakt, iż Zjazd Grzybowski jest jedną z
większych imprez wczesnośredniowiecznych w Polsce. Pół tysiąca uczestników w
strojach historycznych z przełomu IX – XI wieku, obozowisko z ponad 120
historycznych namiotów wraz z wyposażeniem, to imponujące liczby, które
potrafią przemówić do wyobraźni. Jednym słowem, to trzeba zobaczyć na własne
oczy, zwłaszcza, że ożywiamy corocznie miejsce, w którym osobiście (kilkanaście
wieków wcześniej) przebywał książę Siemomysł, a może także urodził się pierwszy
historyczny władca Polski: Mieszko I ???
TK: Zatem liczba aktywnych uczestników daleko
przekracza ilość członków Towarzystwa. Skąd ich bierzecie? Czy współpracujecie
z innymi "drużynami"
ZD: Uczestnikami imprez w Grzybowie są członkowie
formalnych i nieformalnych grup odtwórstwa historycznego okresu wczesnego
średniowiecza z Polski i Europy. Wśród nich są typowe grupy wojów,
rzemieślnicy, kupcy, ale również całe klany rodzinne. Najmłodszy do tej pory
„historyczny” uczestnik Zjazdu miał za sobą 3 miesiące życia, a najstarszy
dobijał 80-tki. Ze względu na bardzo specyficzne miejsce odbywania Zjazdu
rekrutacja uczestników odbywa się poprzez imienne zaproszenie konkretnej grupy.
Grupy, które ubiegają się o uczestnictwo w Zjeździe, muszą posiadać
rekomendację przynajmniej kilku z naszych sprawdzonych przyjaciół (uczestników
wcześniejszych Zjazdów). Teren grodziska w Grzybowie jest Ośrodkiem
Zamiejscowym Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, a to zobowiązuje. Nie chcemy
dopuścić do jakiś niekontrolowanych burd (te kontrolowane odbywają się na polu
bitwy). Zresztą liczba uczestników historycznych jest również ograniczona –
zgłoszeń mamy wiele więcej niż 500.
Co do członków naszego stowarzyszenia, to formalnie jest
ich około 40, zaś sympatyków uczestniczących w różnych aspektach życia
stowarzyszenia ok. 150. Z całej tej grupy ok. 50 osób posiada własny strój
historyczny oraz wyposażenie.
TK: Kto może uczestniczyć w tego typu przedsięwzięciu
i jak można się do tego zgłosić?
ZD: Aby wziąć udział w Zjeździe Wojów w roli
uczestnika należy być członkiem jednej z grup odtwórstwa historycznego (i
uzyskać zaproszenie) lub być członkiem naszego stowarzyszenia. Uczestnictwo w
roli turysty zależy tylko od woli zainteresowanych tym osób. Aby każdy z
chętnych mógł obejrzeć to, co w każdy przedostatni weekend sierpnia odbywa się
na Grzybowskim grodzie, bilety na imprezę są w symbolicznej wysokości kilku
złotych (w roku obecnym 3 zł) i to tylko dla osób dorosłych. Dzieci i młodzież
do lat 18 wchodzą za darmo. Niestety są w Polsce takie miejsca, gdzie za samo
wejście rodziny trzeba zapłacić kilkadziesiąt złotych.
TK: Jak długo trwa taki zjazd wojowników? Co można
podczas niego obejrzeć albo w czym czynnie uczestniczyć?
ZD: Formalnie zjazd dla turystów trwa co roku 2 dni
(sobota – niedziela), a dla uczestników 4 dni (od piątku do poniedziałku).
Jednak pierwsze grupy docierają na gród już w poniedziałek czy wtorek
poprzedzający imprezę.
TK:
Co można obejrzeć - lub w czym uczestniczyć?
ZD:
Od kilku lat każdy kolejny Zjazd ma swój temat przewodni.
Były już: „Wokół piastowskiego stołu”, „Wesele słowiańskie”, „W bitewnym
zgiełku”, „Na kupieckim szlaku”. Zjazd w roku 2007 był wydarzeniem niezwykłym.
Pokazaliśmy gościom, jak wyglądał chrzest tysiąc lat temu, gdy przyjmował go
członek rodu książęcego. Nie była to jednak inscenizacja i gra aktorska, ale
prawdziwa ceremonia, przeniesiona w realia wieków średnich. Ceremonia chrztu
prowadzona była przez benedyktyna, ojca Karola Meissnera, a zakończona została
wydaniem wystawnej uczty (rekonstrukcji uczty ottońskiej), której przygotowania
podglądać można było przez cały dzień (wydarzenie było otwarte dla turystów).
Rok ubiegły to „Czas pokoju – czas nauki i zabawy”, a temat tegorocznego Zjazdu
brzmi: „Wojowie i rzemieślnicy”. Temat przyszłoroczny: „Budujemy gród i
podgrodzie” (no cóż, planowanie to jeden z elementów naszej pracy).
Projekt organizacji corocznych Zjazdów jest kontynuacją
podjętej lata temu przez członków stowarzyszenia inicjatywy, której głównym
celem jest propagowanie historii i tradycji słowiańskich poprzez
wzbogacanie wiedzy historycznej z zakresu znajomości kultury zwyczajowej i
materialnej z okresu początków państwowości polskiej (brzmi trochę
pompatycznie, ale i nasze cele z roku na rok są coraz poważniejsze).
Więcej szczegółów na temat tego wszystkiego, co można
obejrzeć podczas imprez w Grzybowie znajdą Państwo na naszej stronie
internetowej. Po raz kolejny odsyłam więc na www.grodgrzybowo.pl
tym razem do zakładki „Zjazdy wojowników” i „Galeria zdjęć”.
TK: Kto stanowi najliczniejszą grupę gości Waszych
imprez? Ludzie młodzi, dzieci, grupy rodzinne czy może ludzie starsi?
ZD: Odpowiadając na to pytanie podeprę się
statystykami ze Zjazdu w roku 2008. Na ok. 14 tys. turystów którzy dotarli na
imprezę ok. 60% to osoby poniżej 18 roku życia. Większość docierała w grupach
towarzyskich lub rodzinnych, wykorzystując samochody prywatne jako środek
transportu[3]
TK: Czy gród można atrakcyjnie zwiedzić również w
normalny dzień, czy tylko podczas zjazdów?
ZD: Grodzisko w Grzybowie jest otwarte dla turystów
przez cały rok, jednak na dzień dzisiejszy nie ma tu wielu atrakcji do zwiedzania.
Główna atrakcja to przepiękne – potężne grodzisko z I połowy X wieku (mówimy o
jego świetności) z zachowanymi od jedenastu wieków wałami obronnymi
dochodzącymi w chwili obecnej do ok. 9 metrów wysokości. Prawdopodobna rzeczywista wysokość wałów od strony bramy głównej w X wieku mogła wynosić nawet 16 metrów!
Jednak niedługo sytuacja diametralnie się zmieni. Na
grodzie trwają prace przy budowie budynku muzealnego będącego w swojej formie
zewnętrznej kawałkiem zrekonstruowanego wału obronnego. Dwukondygnacyjny
budynek będzie miał wymiary 40 m długości, 14 m szerokości i 13,5 metra wysokości. Zakończenie budowy planowane jest na wrzesień b.r., a otwarcie muzeum (jeśli
nic się nie wydarzy) na rok 2010.
TK: Co dzieje się w Towarzystwie na co dzień, poza
dorocznymi zjazdami? Czy macie także "występy gościnne?"
ZD: Dzieje się bardzo dużo, oczywiście najwięcej w
trakcie tzw. sezonu (czyli od wiosny do jesieni). Bierzemy udział w wielu
imprezach i zjazdach podobnych do tego Grzybowskiego i to zarówno w Polsce jak
i za granicą, reprezentujemy gród Grzybowski pod oficjalną nazwą Drużyna
Książęca Grodu Grzybowskiego. Uświetniamy również wiele imprez samorządowo –
patriotycznych oraz prowadzimy w szkołach tak zwane „żywe lekcje historii”.
Część naszych działań jest odpłatna – w ten sposób zarabiamy na organizację
imprezy w Grzybowie. Przez cały czas się uczymy i doposażamy (również
dozbrajamy), wykorzystując wszelkie możliwe środki i sposoby: darczyńców,
samorządy różnego szczebla, piszemy wiele projektów (niektóre nawet z skutkiem
pozytywnym). W celu uzyskania więcej szczegółów odsyłam na stronę internetową
do zakładki „O Towarzystwie”.
TK: Może nam Pan zdradzić, kim są aktywni członkowie
Towarzystwa, skąd są, w jakim są wieku, czym się zajmują na co dzień?
ZD: Aktywni członkowie (mówimy o osobach dorosłych
opłacających składki) stanowią przekrój naszego społeczeństwa. Ze względu na
mój zawód i pracę najwięcej w tej grupie jest nauczycieli, są tutaj również
pracownicy, właściciele i szefowie różnych firm, emeryci, studenci, pracownicy
instytucji kultury. Część z tych ludzi „bawi” się wspólnie z całymi rodzinami –
na przykład moją pasję również podziela żona i dwójka naszych dzieci.
TK: Jak można stać się jednym z Was? Jak daleko od
Grodu może maksymalnie mieszać członek jego Drużyny?
ZD: Nie ma ograniczeń terytorialnych, kilku naszych
członków mieszka daleko od Grzybowa (nawet kilkaset kilometrów). Aby stać się
jednym z nas należy chcieć uczestniczyć w życiu stowarzyszenia, zakres tego
uczestnictwa jest oczywiście różny w zależności od możliwości, chęci i
zdolności – no i oczywiście płacić składki. Część naszych członków uczestniczy
w pełni we wszystkich działaniach – również w imprezach historycznych; część
wspiera nas w działaniach organizacyjnych i medialnych, inni pomagają
pozyskiwać środki finansowe. Imprezą, na której spotykają się wszyscy
członkowie i sympatycy stowarzyszenia jest coroczne Walne Zebranie Towarzystwa
Przyjaciół Grodu w Grzybowie.
Skontaktować można się z nami poprzez stronę internetową www.grodgrzybowo.pl
TK: Przy wejściu na teren grodu powstaje budynek
muzeum, Grzybowo będzie zatem miało swoja wystawę historyczną. Z pewnością i
Wy macie szereg pomysłów na najbliższą przyszłość? Zdradzi nam Pan niektóre z
nich?
ZD: Budynek muzeum w Grzybowie powstaje dzięki
zaangażowaniu pracowników naukowych oraz poprzedniej i obecnej dyrekcji Muzeum
Pierwszych Piastów na Lednicy. To dzięki nim kilka lat temu powstał projekt
„Rezerwaty archeologiczne dotyczące początków państwa polskiego – Ostrów
Lednicki, Giecz, Grzybowo”, który pozwolił na sfinansowanie ze środków unijnych
budowy budynku muzealnego.
Jak już wspominałem, budynek zostanie ukończony we wrześniu
2009 roku, a w roku przyszłym powinno nastąpić otwarcie placówki muzealnej. To
działania Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, choć należy wspomnieć, iż
impulsem do tych działań była między innymi działalność naszego stowarzyszenia
i doroczne zjazdy wojów.
Jako stowarzyszenie mamy jednak własne plany, które wpisują
się w projekt i działania MPP. Kilka lat temu wykupiliśmy 3000 m2 łąki leżącej w odległości ok. 100 metrów od grodu wzdłuż drogi do niego prowadzącej.
Początkowo chcieliśmy teren ten przeznaczyć w całości na parking do obsługi
ruchu turystycznego. Przez kilka lat udało nam się podnieść poziom gruntu o ok.
80 cm (łąka stanowi teren zalewowy i aby móc prowadzić na niej dalsze prace
musieliśmy go podwyższyć). Czas potrzebny na tę żmudną i pracochłonna pracę
pozwolił nam na przewartościowanie naszych zamierzeń. Parking pozostanie na ok.
60% powierzchni działki, lecz 40% powierzchni (tej bliższej grodu) zostanie
przeznaczone pod budowę skansenu w postaci osady przygrodowej zabudowanej ok.
12 rekonstrukcjami budynków o różnej wielkości i przeznaczeniu otoczonej
palisadą. W chwili obecnej jesteśmy na etapie opracowywania dokumentacji i
uzyskania stosownych pozwoleń; przez cały czas zbieramy środki na realizację
naszego przedsięwzięcia. Dodatkowo (kolejne 100 metrów dalej) na naszej prywatnej posesji, już rodzinnie, planujemy pobudowanie drugiej osady przygrodowej
wyposażonej głównie w budynki i zaplecze „techniczne” (kuźnię, saunę, piec
chlebowy, chatę mieszkalną itp.). Planujemy w przyszłości prowadzić tutaj
rodzaj agroturystyki historycznej. Mamy nadzieję, iż takie połączenie działań
instytucji muzealnej, stowarzyszenia oraz osób prywatnych doprowadzi do
szybkiej realizacji planów związanych z powstaniem w grodzie i w bezpośredniej
bliskości Międzynarodowego Centrum Kultury Słowiańskiej w Grzybowie. Projekt
ten narodził się kilka lat temu i konsekwentnie dążymy do jego realizacji.
TK: Na koniec trochę wielkiej historii: Między fanami
grzybowskiego Grodu chodzi opowieść, że miał się tu urodzić sam Mieszko I.
Czyżby ktoś wykopał jego sygnowaną kołyskę, czy może jest to element sprytnego
PR przyjaciół Grodu? A może tak pośrodku :)?
ZD: Jednym z członków naszego stowarzyszenia jest
Włodzimierz Łęcki – były Senator, znany regionalista, autor wielu przewodników
turystycznych, który na moje pytanie, jak spowodować, by o Grzybowie mówiło się
więcej, stwierdził, że musimy poszukać „czegoś”, co było tutaj NAJ (największe,
najgłębsze, najładniejsze itp.). Na pewno Grzybowo miało NAJwyższe wały obronne
(ok. 16 m) i było NAJwiększym powierzchniowo (ok. 2,5 ha wnętrza) grodem w państwie Polan. Poza tym podczas dotychczasowych badań archeologicznych (a przebadano
dotąd dopiero ok. 8 % powierzchni grodu) znaleziono wiele śladów zamożności
ówczesnych mieszkańców. M.in. skarb dirhemów arabskich, srebrne i kościane
ozdoby, rzeźbione groty strzał, kilka ton ! ułamków ceramicznych itp. Świadczy
to wyraźnie, iż Grzybowo było grodem książęcym w którym NA PEWNO przebywał
ojciec Mieszka I.
W tym kontekście kilka lat temu zadałem publicznie pytanie,
czy mając tak potężny i świetnie chroniony gród w Grzybowie i żonę
spodziewającą się dziecka Siemomysł na miejsce urodzin swojego potomka wybrałby
jakiś mniejszy i słabiej broniony gród? A że pytanie to zadałem w obecności
jednego z ogólnopolskich mediów – to tak jakoś poszło ono w świat. Gdy zaś jeden
ze święcie oburzonych historyków wczesnego średniowiecza zadał mi pytanie
„jakie ma Pan dowody na potwierdzenie tej tezy”?” odpowiedziałem: „a jakie ma
Pan profesorze dowody, że tak nie było”? Ale może jednak odkopiemy kiedyś
inkrustowaną Mieszkową kołyskę ?
TK: Dziękujemy za rozmowę i życzymy wielu tysięcy
gości w Grzybowie
[1]
Więcej na temat człowieka, który dosłownie
„odkrył” Grzybowo znajduje się na stronie: www.grodgrzybowo.pl
w zakładce „o Towarzystwie”.
[2]
historię zjazdów można również prześledzić na
stronie Towarzystwa www.grodgrzybowo.pl
[3]
Grzybowo leży ok. 6 km od Wrześni na trasie Września – Witkowo.
|