Rozmowa z Wiolettą Nikol-Zarabską
- pilotem wycieczek
Turystyka Kulturowa: Jelenia Góra często określana jest "perłą Karkonoszy" a cały obszar w powszechnej
opinii mógłby stanowić świetną bazę wypadową dla turystyki górskiej. Czy jednak region jeleniogórski,
(rozumiany łącznie jako powiat grodzki i ziemski) jest według Pani i w opinii Pani klientów atrakcyjny
turystycznie?
Wioletta Nikol-Zarabska: Region jeleniogórski jest bardzo atrakcyjny. Ja zajmuję się przede wszystkim
wycieczkami niemieckimi i tzw. turystyką sentymentalną. Pod tym względem potencjał regionu jest ogromny.
Jeżeli chodzi o program wycieczek dla grup niemieckich, to wygląda on nieco inaczej niż dla polskich.
Goście z Niemiec praktycznie sami wcześniej wybierają, co chcą zobaczyć i wiąże się to prawie wyłącznie
z historią przedwojenną. Natomiast oferta dla grup polskich jest zróżnicowana, oni chcą widzieć rozmaite
typy atrakcji, w tym nowinki także w branży turystycznej.
TK. Jakie walory regionu tworzą w głównej mierze tę jego subiektywną (widzianą oczami
turysty) atrakcyjność turystyczną?
W.N-Z: Elementy świadczące o potencjale turystycznym to dla grup polskich turystów, obok samych
Karkonoszy m.in. duże i nowe obiekty hotelarskie np. hotel Gołębiewski. Natomiast dla Niemca nie stanowi
on żadnego punktu godnego uwagi (może dlatego, że typowy turysta niemiecki u siebie w Alpach i w innych
krajach widział już dużo więcej niż polski i nie zachwyca się rzeczami oczywistymi).
TK.Wynika z tego, że infrastruktura ma duży wpływ na atrakcyjność, w zależności od rodzaju
turysty i jego wymagań. Wcześniej wspomniała Pani, że potencjał tego regionu jest duży: czy w takim razie
jest on w pełni wykorzystywany ?
W.N-Z: Otóż właśnie nie jest on wykorzystywany w pełni. Brak nam tego wyjścia pod oczekiwania
turystów m.in. za mało jest stoków zjazdowych dla narciarzy i dlatego turysta woli wydać swoje pieniądze
w Czechach. Za mało także obiektów innego rodzaju wykorzystuje się jako atrakcje dla turystów. Przykładowo
zapora w Pilchowicach w okresie niemieckim (przed 1945 rokiem) była wielką atrakcją turystyczną z noclegami,
łódeczkami itp. I choć dziś także można tam wynająć łódkę, to mało kto o tym wie. Zdecydowanie szwankuje
reklama.
TK."Potencjał nie jest wykorzystywany w pełni…" co zatem według Pani jako osoby
współtworzącej ofertę turystyczną i działającą w tej branży należałoby zmienić?
W.N-Z: Moim zdaniem najważniejsza jest promocja regionu i to na szeroką skalę. Przecież region
jeleniogórski mógłby być idealną destynacją wyjazdów turystycznych w różnych okresach roku. Nie można
ograniczać się do gór i śniegu. Należałoby miedzy innymi reklamować ten obszar w całej Polsce i w państwach
ościennych jako dolinę pałaców i ogrodów i tym zatrzymać naszych krajowych turystów, żeby nie jechali
na czeską stronę, gdzie aktualnie baza hotelarsko - gastronomiczna jest dużo bardziej urozmaicona niż
u nas, także cenowo. Turysta idzie tam , bo ceny są niższe i - jeśli chce oszczędzić - zapłaci mniej
niż w Polsce. Moim zdaniem wato może nieco zejść z cenami, a następnie to rozreklamować, a turyści sam
przyjdą.
TK. Wszystkie te działania z pewnością przyczyniłyby się do rozwoju regionu pod względem
turystyki kulturowej. Jednak bardzo ważna jest też sfera działań władz lokalnych. Czy uważa Pani, że
działania starostwa i innych podmiotów samorządowych sprzyjają rozwojowi turystyki kulturowej w regionie?
W.N-Z: Dokładnie nie znam działań starostwa, ale przecież także w każdej gminie jest komórka do
spraw promocji i reklamy. Pytanie tylko, czy władze mają i przeznaczają wystarczająco dużo pieniędzy
na tę promocję. Działając w pojedynkę niczego przy tym nie osiągną. Konieczne jest, by pracowały wspólnie,
w ramach powiatu, promując wspólne produkty. Do tego by korzystały z udanych doświadczeń innych, wtedy
mogą wypracować i wdrożyć wspólną strategię promocyjną.
TK. Mówi Pani o strategii promocyjnej regionu, jak zatem ocenia Pani aktualną ofertę
turystyczną?
W.N-Z: Jest ona dość bogata, ale cały czas zbyt mało znana szerszej publiczności. Nie uczy się
np. nawet w miejscowych szkołach o zabytkach regionu i atrakcjach turystycznych. W efekcie często turysta,
który czyta przewodniki wie o regionie więcej niż mieszkający tutaj. Oferta turystyczna powinna oczywiście
być odpowiednio dobrana do grupy docelowej i z reguły tak jest: przecież emeryci zainteresowani są czymś
innym niż młodzież. Należy to zatem odpowiednio dopasować. Oferta turystyczna jest bogata w zabytki,
czyli odpowiednia na przykład dla starszych Niemców z ich spojrzeniem historycznym i nieco sentymentalnym,
ale już dla młodzieży (i niemieckiej, i czeskiej i polskiej) oferuje stanowczo za mało interesujących
rzeczy. Więcej powinno być w ofercie propozycji rozrywki oraz sportów (także ekstremalnych), które uzupełniałyby
zwiedzanie.
TK. Co przede wszystkim powinno się zobaczyć w powiecie jeleniogórskim? A co aktualnie
cieszy się największym zainteresowaniem turystów?
W.N-Z: Odpowiem na to patrząc od strony Niemców, moich najczęstszych klientów. Oglądana jest jeleniogórska
starówka z Bramą Wojanowską kościołami, potem Cieplice z pałacem Schaffgotschów, parkiem i muszlą koncertową
oraz kościołem ewangelickim, Karpacz z kościołkiem Wang, wjazd na Śnieżkę, Szklarska Poręba z jej hutą
szkła, następnie Piechowice i tamtejsza huta szkła, Jagniątków z domem Gerharda Hauptmanna, Łomnica i
"Schloss Lomnitz", z obowiązkową kawą i ciastem. To tak w wielkim skrócie kilka atrakcji. Oczywiście
podejmuje się stąd wycieczki także do Wrocławia i do zamku Książ.
TK. Atrakcyjność generuje ruch turystyczny. Jak zatem ocenia Pani jego wielkość na obszarze
powiatu? Czy jest on proporcjonalny do potencjału regionu?
W.N-Z: Powiem krótko- ruch turystyczny na terenie powiatu mógłby być większy, potencjał jest,
ale ceny są zbyt wysokie i brak solidnej, zorganizowanej z głową reklamy!
TK. Rzeczywiście, to istotne czynniki. Ale ważnym elementem jest też baza infrastrukturalna.
Czy obecny stan infrastruktury turystycznej odpowiada wymogom turystów?
W.N-Z: Infrastruktura jest z toku na rok coraz lepsza i myślę, że odpowiada dużej grupie naszych
gości, ale nie wszystkim. Na przykład nie do końca ludziom młodym o czym już wspomniałam. Mało jest miejsc
oferujących rozrywkę rodzinną dla rodzin z dziećmi, w tym kontekście największym mankamentem jest brak
dawno planowanego Aquaparku w Cieplicach, którego jakoś wciąż nie mogą wybudować. Potencjał pod względem
wód geotermalnych jest ogromny, można byłoby tu zbudować drugi Uniejów, który tak reklamują w telewizji,
ale wszystko stoi.
TK. Cały czas rozmawiając o promocji skupiłyśmy się na szczegółach- konkretnych elementach.
Chciałabym, aby podsumowała Pani- jak ocenia w ogólności promocję regionu?
W.N-Z: Jest moim zdaniem zbyt słaba. Na przykład liczne regiony uboższe w walory promują się nawet
w telewizji publicznej - my nie. Jedynie organizacja imprez jest na naprawdę dobrym poziomie, ale wciąż
jest ich stanowczo za mało. Jelenia Góra tworzy obraz takiej trochę prowincji, która w niektórych momentach
próbuje o sobie przypomnieć, ale to wciąż za mało. Turyści sami tu nie przyjadą, należy ich zachęcić
i więcej łożyć na promocję, a to z pewnością, choć nie natychmiast, zwróci się.
TK. Turystyka kulturowa to także turystyka etniczna i regionalizm- czy spotkała się
Pani na terenie powiatu z regionalną kuchnią, muzyką etc.? Czy można byłoby - i w jakim aspekcie Pani
zdaniem - wyróżnić go spośród pozostałych regionów?
W.N-Z.: Właściwie nie wiem czy można tu mówić o kuchni regionalnej takiej jak w Zakopanem, ponieważ
na te ziemie przesiedliło po wojnie wielu repatriantów ze wschodu i te kuchnie z różnych regionów wymieszały
się tutaj, przybierając i łącząc wiele naleciałości regionalnych. Jeżeli chodzi o zespoły folklorystyczne,
to również nie ma bardzo znanych. Jest kilka np. Jeleniogórzanie itp. Ale nie są szczególnie popularne.
To też może pole do promocji.
TK. Nasza rozmowa utwierdziła mnie w przekonaniu, wynikającym z przeprowadzonego badania,
że region ma duży potencjał w zakresie jeśli mowa o turystyce kulturowej. Patrząc na inny region charakterystyczny
ze względu na podobne ukształtowanie terenu, a także przeglądając fora internetowe zastanawiam się czy
Pani zdaniem Jelenia Góra mogłaby pretendować do miana "karkonoskiego Zakopanego" ?
W.N-Z: Moim zdaniem tak,, ale reklama musiałaby być lepsza. No i przydałby się jeszcze jakiś namacalny
produkt regionalny, którego aktualnie nie mamy. Do ostatniej wojny w Staniszowie był na przykład produkowany
likier ziołowy Echt Stonsdorfer i był to prawdziwy markowy produkt regionalny, ale niemieccy właściciele
gorzelni po wojnie znaleźli się w Niemczech i na nowo uruchomili tam jego produkcję a u nas oczywiście
nikt nie zadbał o jej kontynuację. Stracona szansa. Natomiast te "oscypki", które w Karpaczu i Szklarskiej
Porębie sprzedają, to jak powszechnie wiadomo jedynie imitacja oryginału z Zakopanego. Coś z tym trzeba
zrobić…
TK. Dziękuję serdecznie za rozmowę.
Rozmawiała: Agnieszka Lisowska
|