Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 1 czerwca 2012, redaktor prowadzący numeru: Agnieszka Matusiak

Numer 6/2012 (czerwiec 2012)

 

WYWIAD

 

Rozmowa z Emilem Mendykiem,
Prezesem Stowarzyszenia „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”, koordynatorem „Camino de Santiago” w Polsce

„Turystyka Kulturowa”: Dlaczego Święty Jakub, a nie inny święty na przykład bliższy Polakom św. Wojciech ?
Emil Mendyk: Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko w swoim imieniu. Od dawna jest to jakoś mi bliski Święty: cichy, małomówny, a silny w czynie, opiekun wędrujących... Jakoś mi on po prostu „leży”. Bardzo też daje się odczuć Jego opieka. Dlaczego nie św. Wojciech? Bo nie ma szlaku św. Wojciecha dla indywidualnych pątników. Powstają wprawdzie szlaki maryjne, papieskie, św. Emmy itd., ale chyba są one tworzone trochę na siłę, bo są na to jakieś pieniądze do wydania (zwłaszcza owiane już legendą środki unijne) albo jest aktualna koniunktura, a niekoniecznie z potrzeby serca

TK: Co skłoniło Państwa do otwarcia Wielkopolskiej Drogi Św. Jakuba?
EM: Historia! Był przecież stary trakt handlowy, na którym aż prosiło się, by powstał Szlak Jakubowy, tym bardziej, że ze strony Warmii oraz krajów bałtyckich dochodziły już sygnały, że jest chęć do wytyczenia szlaku także tam. No i należało północną Polskę połączyć z siecią „Camino” w innych krajach Europy, a pierwszym szlakiem udostępnionym w Polsce była Dolnośląska Droga św. Jakuba, wpisująca się w dawny trakt z Wielkopolski do Czech.

TK: Jakie problemy wiązały się z otwarciem tej Drogi?
EM: Rozliczne :-) Zwłaszcza brak czasu, bo „żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Ten problem daje się zresztą zauważyć w większości organizacji pozarządowych – brakuje ludzi gotowych do pracy jako wolontariusze lub po niskich, czasem symbolicznych stawkach.
Inny kłopot to pewna „niemrawość” wielkopolskich samorządów. W żadnym innym regionie nie stwierdziliśmy takiego braku gotowości do otwartej (!) współpracy, jak właśnie w Wielkopolsce. Mam takie odczucie, że nad Wartą oczekiwanie na natychmiastowe efekty lub szybki zarobek paraliżuje nowe pomysły, które potrzebują nieco czasu i własnego wkładu pracy, nim zaczną przynosić efekt.

TK: Kto oprócz Fundacji Wioski Franciszkańskiej był organizatorem otwarcia Wielkopolskiej Drogi św. Jakuba?
EM: Ośrodek Kulturalny „Sołek” przy ul. Wołyńskiej w Poznaniu, a zwłaszcza Andrzej Bolewski Propozycję przebiegu szlaku opracował ks. Konrad Zygmunt z – wówczas - Naramowic. Ogromna pomoc organizacyjna przyszła także ze strony ks. Dariusza Madejczyka. W otwarciu szlaku aktywny udział wzięło Bractwo św. Jakuba z Jakubowa k/Głogowa.
Nie powstałby on też bez dofinansowania przez Narodowe Centrum Kultury ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Nnarodowego.

TK: Czego spodziewaliście się Państwo po otwarciu tego odcinka?
EM: Tego, że połączy on powstający szlak na Warmii (Olsztyn-Toruń) z Drogą Dolnośląską. I że pozwoli pielgrzymom wyruszyć na długie, polskie Camino. I to się urzeczywistniło. Choć miałem nadzieję, że przyrost liczby pielgrzymów będzie większy.

TK: W jaki sposób powołano koordynatora? W którym roku? Gdzie mieści się jego siedziba?
EM: Dymitr Samozwaniec :-) Nie było innych chętnych do roboty, więc ktoś to musiał zrobić. To był rok 2005, po otwarciu Drogi Dolnośląskiej. W lutym 2006 wybraliśmy się z kolegami z Bractwa św. Jakuba do Arcybiskupa Gądeckiego w Poznaniu, potem do kurii w Gnieźnie. Bractwo potem wolało się skupić na działaniach w Zagłębiu Miedziowym i cała Wielkopolska została do dyspozycji Fundacji Wioski Franciszkańskiej. No i tak to poszło.

TK: Według jakich kryteriów wybrano obiekty, które wchodzą w skład Wielkopolskiej Drogi św. Jakuba? Kto ostatecznie je wyznaczył?
EM: Znowu Historia! :-) To historia je wybrała. Bo tam był już szlak w średniowieczu. Dąbrówka z Pragi do Wielkopolski Ryanairem nie przyleciała. Cesarz Otto także – po części – pieszo się poruszał, a nad Bobrem niedaleko Bolesławca przyjął go Bolesław Chrobry i przez Odrę przeszli w Głogowie. Dalej starym traktem wzdłuż Warty. Nie tworzymy więc niczego nowego. Obiekty na trasie wytypował ks. Konrad Zygmunt z Poznania.
Ale raz jeszcze proszę – Droga św. Jakuba to szlak pielgrzymów, którzy szli drogami… nie jest ona tworzona przez „obiekty”, jak to jest np. na Szlaku Cysterskim. Drogę św. Jakuba trzeba po prostu buciorami przejść, krok po kroku, „step by step”, „Schritt nach Schritt” - i koniec kropka. Żadne przeskoki ruchem konika szachowego od obiektu do obiektu.

TK: Czy planujecie w przyszłości poszerzenie wielkopolskiego odcinka Drogi Św. Jakuba? Jeżeli tak - to kiedy i jakie obiekty zostaną do niego włączone?
EM: Owszem, to się już nawet dzieje! Powstała Nadwarciańska Droga św. Jakuba (Ląd nad Wartą – Miłosław – Lubin; oficjalne otwarcie 21 lipca tego roku) oraz krystalizuje się Lubuska Droga św. Jakuba (Gniezno - Murowana Goślina – Szamotuły – Międzychód – Międzyrzecz – Słubice; tego lata szlak będzie oznakowany).
Jeszcze raz: nie skupiamy się na obiektach, tylko na całej trasie , do przejścia. W wypadku tego szlaku nie da się myśleć „stacjami”. Droga św, Jakuba to nie Droga Krzyżowa, gdzie liczą się poszczególne stacje. Liczy się cały szlak w swojej długości. Jeśli więc piorun „rąbnie” w kościół w Rąbinie to nie znaczy, że szlak przestanie istnieć.

TK: Dlaczego kościół św. Jakuba w Murowanej Goślinie czy kościół w Żabnie zasługują na miano obiektu kluczowego tego szlaku?
EM: Bo jest pod wezwaniem św. Jakuba. Więc w jakiś sposób jest punktem wskazującym, że w tym miejscu ktoś kiedyś uznał św. Jakuba za swego opiekuna. Najpewniej podróżny, wędrowiec, pielgrzym... Tym bardziej, że jest to miejsce na uczęszczanym onegdaj szlaku komunikacyjnym, gdzie i pielgrzymów nie brakowało. Zresztą co do obiektów kluczowych- one są bardziej punktami orientacyjnymi, a nie definiującymi szlak.

TK: Jak przebiega współpraca z proboszczami opiekującymi się kościołami wchodzącymi w skład Wielkopolskiej Drogi św. Jakuba?
EM: Różnie... Bardzo dobrze z parafią archikatedralną w Gnieźnie czy z parafią św. Jakuba w Mogilnie, Żabnie albo w Owińskach. Bardzo ciepłe przyjęcie znaleźliśmy od początku u benedyktynów w Lubiniu. Otwarta niechęć dała się też zauważyć - w jednej czy dwóch innych parafiach (bez nazwisk!). Poza tym przeważa raczej obojętność. Szczerze mówiąc - spodziewałem się większego zaangażowania ze strony parafii – ludzie sami przychodzą do kościoła i niestety często odbijają się od jego zamkniętych (dosłownie i w przenośni) drzwi. Ale to już temat na osobną opowieść.

TK: Jak ocenia Pan oznakowanie Wielkopolskiego Szlaku św. Jakuba?
EM: Nienajlepiej! Bardzo duża część oznakowania jest regularnie niszczona przez mieszkańców regionu. Pod tym względem Wielkopolska znów negatywnie odróżnia się od innych regionów Polski. Dlatego w tym roku odnawiamy kompletnie oznakowanie szlaku – otrzymaliśmy właśnie na ten cel dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu. Po raz pierwszy, ale cieszy...

TK: Jak ocenia Pan stan dróg tego szlaku?
EM: Dużo dróg piaszczystych, czyli bardzo dobrych do chodzenia. Ale często są one „modernizowane” poprzez kładzenie asfaltu. Ubywa powoli dróg bitych, polnych czy leśnych duktów. A to dla pieszych wędrowców niedobre rozwiązanie. Natomiast z takiego obrotu spraw mogą się cieszyć rowerzyści.

TK: Czy często organizowane są pielgrzymki? Kto je organizuje?
EM: Na Drodze św. Jakuba bardzo rzadko organizowane są pielgrzymki. To przede wszystkim szlak dla pątników indywidualnych, każdy wyrusza kiedy sam zechce.

TK: Jak często Wielkopolską Drogą św. Jakuba pielgrzymują obcokrajowcy?
EM: Około 30% idących szlakiem to obcokrajowcy: Niemcy, Holendrzy, Szwajcarzy... Czyli w skali roku jest to około 50-100 osób.

TK: Dlaczego na Wielkopolskiej Drodze św. Jakuba nie odbywają się cykliczne eventy?
EM: to problem, o którym już wspomniałem - bardzo mało jest ludzi gotowych do działań w organizacjach pozarządowych. „Centralnie” staramy się dać impuls do takich imprez, informować, promować itd. Ale nie jesteśmy w stanie w każdym zakątku kraju robić coś za miejscowych. Jest na przykład tzw. „silna ekipa” na Drodze Nadwarciańskiej - i tam 2-3 razy w roku są otwarte przejścia, wystawy itd. Podobnie jest na Dolnym Śląsku czy w Małopolsce; coraz więcej zaczyna się też dziać na Mazowszu. Tu chyba też odzywa się pragmatyzm wielkopolski - „nie zrobię nic, co nie przyniesie mi korzyści”. Przykro mi to mówić, ale tak to wygląda z naszej strony.

TK: Czy chcieliby Państwo wprowadzić takie eventy? Jeżeli TAK to jakie i gdzie? 
EM: TAK!!! Najchętniej w postaci otwartych, organizowanych przejść, jak np. odbywające się na Drodze św. Jakuba 'Via Regia” tzw. „Weekendy na Via Regia” albo zimowe pielgrzymki na Drodze Beskidzkiej albo Sudeckiej.

TK. Dziękuję za rozmowę – życzymy coraz więcej pielgrzymów – i coraz więcej satysfakcji!

(Rozmawiał: Tomasz Cerkaski)

 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij