Rozmowa z panem Jerzym Zielonką,
regionalistą, autorem licznych publikacji na temat Kościana
TK Czy jest Pan
związany z Kościanem od urodzenia? Skąd wzięła się u Pana pasja
realizowana formie opisywania historii miasta?
Jerzy Zielonka:
Tak, urodziłem się w Kościanie, tutaj się wychowywałem, uczyłem –
maturę zdawałem w kościańskim Liceum dokładnie pół wieku temu.
Historią miasta interesowałem się od dziecka, pisać o niej zacząłem
jeszcze w liceum. Kontynuowałem to także w czasie studiów, pod
wpływem moich starszych przyjaciół – regionalistów: profesora
licealnego Bolesława Igłowicza, lekarza i historyka medycyny dr med.
Henryka Florkowskiego oraz żołnierza konspiracji harcerskiej, a
zarazem mojego szwagra - Mariana Koszewskiego. Po studiach
działalność dziennikarska w „Głosie Wielkopolskim”,
„Gazecie Poznańskiej” i „Panoramie Leszczyńskiej”
umożliwiły mi specjalizację w dziedzinie historii Wielkopolski - i
tak już zostało.
TK Czy według
Pana miasto i powiat kościański mają wystarczający potencjał, by
regularnie przyciągać znaczniejszą ilość turystów kulturowych? Jakie
walory wyznaczają ten potencjał w najwyższym stopniu?
JZ Południowo –
zachodnia Wielkopolska nie została szczególnie obdarowana przez
naturę – to nie Tatry, czy Wybrzeże, że nie wspomnę o
norweskich fiordach czy krajobrazie Morza Śródziemnego. W samym
Kościanie na dodatek – zniszczonym do cna w czasie „potopu”
i później w czasie wojny północnej – pozostały jedynie
nieliczne relikty dawnej świetności: fara, kilka metrów murów
obronnych, stare obwałowanie, parę kamieniczek na Rynku. Czy jest
więc wystarczający potencjał, by regularnie przyciągać znaczniejszą
liczbę turystów kulturowych? Potencjał zawsze i wszędzie istnieje.
Trzeba jednak wielkich nakładów, aby go uruchomić. Największym
kapitałem w tej mierze wydaje mi się rzeka Obra, malowniczo
oblewająca Stare Miasto oraz zieleń, która sprawia, że z lotu ptaka
Kościan wygląda jak miasto wśród drzew.
TK Co można
zrobić na miejscu, by istniejące walory tej okolicy stały się
magnesami dla turystów?
JZ Potrzebny jest
kompleksowy, długoletni plan uatrakcyjnienia miasta i powiatu dla
turystów. I musi być to plan łączący wszystkie obiekty najważniejsze
z historycznego i przyrodniczego punktu widzenia. A więc miasto
Kościan (Obra, wały, park), Lubiń z opactwem benedyktyńskim, Turew z
pałacem i parkiem gen. Dezyderego Chłapowskiego, Rąbiń z grobowcami
Chłapowskich, Cichowo z filmowym Soplicowem, jeziora powiatu i
Śmigiel z kolejką jednotorową oraz z pozostałościami kultur
ariańskiej, protestanckiej i prawosławnej i tak dalej. W to
wkomponowałbym także m.in. miejsca pobytu wybitnych ludzi i
różnorakie uroczyska, a więc miejsca magiczne pod względem
mikroklimatu, legend, siedziby masonerii (np. ruiny kościoła św.
Marcina w Gryżynie, pałac w Racocie, uroczysko szatańskie pod
Jezierzycami, mikroklimatyczne walory Gryżynki). Wiele takich punktów
znajduje się w okolicach Kościana. Z tego co wiem, obecne władze
miasta i powiatu nad tym pracują.
TK Przy okazji
pierwszej wizyty w Kościanie zauważyłem, że promocja turystyczna
miasta nie jest szczególnie aktywna. W jakim kierunku powinni iść
włodarze miasta, by popularyzować region? Jakieś działania powinny
być nakierowane na realizację turystyki kulturowej?
JZ Żeby promować miasto
– trzeba mieć co promować. W obecnych warunkach szerzej
zakrojona promocja turystyczna wydaje się nonsensem. Najpierw trzeba
opracować plan, o którym wspomniałem wcześniej. Podstawą tego planu
powinno być odwrócenie miasta „twarzą” do rzeki. W tej
chwili – jak Pan pewnie zauważył – wzdłuż Obry w mieście
rozciągają się różne stare budki, chlewiki, szopy, szopki itp. –
słowem marne widoki od strony wody. Jest to problem nie tylko
Kościana, ale wielu innych miast w Polsce, w tym Poznania, który
przecież od dziesięcioleci nie potrafi wykorzystać walorów Warty.
Przy obecnym - dobrym już - stanie czystości Obry nasza rzeka na
odcinku wokół miasta nadaje się idealnie np. na organizowanie stałych
zawodów kajakarskich dla amatorów sportów wodnych. Projekt
zagospodarowania przyległych do rzeki parku i plant, a także starej
wieży ciśnień z początku XX wieku już istnieje – został
opracowany w ubiegłym roku. Ale nie ma co liczyć na to, żeby bez
kompleksowego podejścia udało się w tej dziedzinie uzyskać widoczny
postęp.
TK Jakie są Pana
najnowsze plany w kwestii popularyzacji regionu.? W jaki sposób i z
czyją pomocą lub z jakich środków chce je Pan zrealizować?
JZ Przygotowuję książkę
o kościańskich miejscach magicznych. Pozyskanie środków na to nie
jest problemem; poza tym siedzę całymi dniami w archiwach w kraju i
zagranicą i odkrywam dokumenty, o których nikt nawet chyba nie miał
pojęcia. W przyszłym roku chcę namówić kościański oddział PTTK i
władze miasta na zorganizowanie spływu kajakowego Szlakiem
Jagiellonów wokół Kościana. Tak na marginesie: Kościan był ulubionym
miastem Władysława Jagiełły i Kazimierza Jagiellończyka, którzy w XV
wieku obsypali mieszczan licznymi przywilejami. To dzięki nim Kościan
wyrósł na drugi po Poznaniu ośrodek w Wielkopolsce co do liczby
ludności i zamożności.
TK Jak ocenia Pan
inicjatywy, służące promocji turystyczno - kulturalnej powiatu
kościańskiego? Czy da się wskazać na jakieś sukcesy w tej dziedzinie?
JZ Władze powiatu i
gmin robią, co w tych warunkach mogą zrobić. Powiat kościański wszedł
w projekt tzw. Szlaku Napoleońskiego; Kościan ma swój Półmaraton im.
dra Henryka Florkowskiego, klasztor w Lubiniu ściąga coraz
liczniejsze rzesze turystów i promuje się sam poprzez m.in. koncerty,
medytacje itp.. Filmowa scenografia Soplicowa, znajdująca się w
Cichowie ma dobrą promocję. Śmigiel jako miasteczko wielu kultur
wydaje się też całkiem dobrze propagowany. Osiągnięć jest sporo, ale
– tu wracam z uporem do poprzednich myśli – warto
opracować kompleksowy plan ze szczególnym uwzględnieniem upodobań
turystów zagranicznych. Bez takiego planu – wszystko staje się
doraźne.
TK Jakie
mankamenty zauważa Pan w działaniach pro-turystycznych władz miasta i
powiatu?
JZ Nie chcę skupiać się
na doraźnym radzeniu władzom. Te tendencje, które obserwuję lub w
których od czasu do czasu mam swój udział, zmierzają w dobrym
kierunku.
TK Czy jest taka
książka, która Pana zdaniem najlepiej nadaje się do zapoznania z
dziejami i walorami Kościana i okolicy?
JZ Niestety, nie ma
jeszcze takiej książki – mam nadzieje, że mogłaby się nią stać
ta, nad która teraz pracuję. Ziemia Kościańska posiada liczne
publikacje regionalne; mamy monografie miast, wsi, słowniki
biograficzne, opisy wydarzeń, miejsc pamięci, pomników przyrody;
tysiące ciekawych artykułów. Trzeba teraz to wszystko prześledzić,
zrobić dodatkowe kwerendy archiwalne i wybrać to, co najbardziej
interesujące nie dla naukowców, ale to, co przyciągnie uwagę masowego
odbiorcy krajowego i zagranicznego.
TK Jakie miejsce
lub obiekt turystyczno-kulturowy poleciłby Pan przyjezdnym i
mieszkańcom jako prawdziwa wizytówkę tej ziemi, w najwyższym stopniu
związaną z jej dziejami lub charakterem? Dlaczego?
JZ Klasztor o.o.
Benedyktynów w Lubiniu, skansen filmowy Soplicowo, Racot i ruiny
kościoła w Gryżynie. Dlaczego? Często oprowadzam po Ziemi
Kościańskiej gości zagranicznych, głównie dziennikarzy z Anglii,
Holandii, Niemiec – przy kolejnym pobycie zawsze chcą zobaczyć
wspomniane miejsca, bo uważają, że Lubiń to początki państwowości;
Soplicowo – to Wajda, a Racot i ruiny w Gryżynie – to
magiczne miejsce masonerii, na dodatek z mikroklimatem.
TK Jaki okres
jest Pana zdaniem najciekawszy, by odwiedzić Kościan ?Czy jakieś
wydarzenia mogą być dla gości szczególnie atrakcyjne?
JZ Późna wiosna i
początek lata. Kościan jest wtedy piękny, zielony. Odbywają się wtedy
doroczne „Dni Kościana”.
TK Który szlak
turystyczny, przebiegający przez teren powiatu kościańskiego jest
Pańskim zdaniem najciekawszy dla potencjalnych zwiedzających i ma
szanse przyciągnąć ich tu więcej?
JZ Wszystkie szlaki są
mniej więcej równe, nakładają się na siebie, krzyżują. Prawdopodobnie
najbardziej uczęszczanymi są te, które prowadzą do Lubinia i do
Cichowa. Zdaję sobie sprawę z tego, że wytyczanie nowych szlaków to
sprawa dla specjalistów. Myślę, że potrzebny byłby nowy turystyczny
szlak powiatowy, który zamykałby w całości najpiękniejsze i
najciekawsze miejsca powiatu. Z mojego punktu widzenia takiego szlaku
jeszcze się nie dopracowaliśmy.
TK Czy istnieje
jakaś potrawa regionalna, najbardziej typowa dla tej okolicy, która
mogłaby się stać kulinarna marką ziemi kościańskiej?
JZ Były i są próby
„wytworzenia” regionalnej potrawy kościańskiej, ale –
są to potrawy regionalne wyłącznie z nazwy i schabowy po kościańsku
niczym się nie różni od schabowego zwykłego, a golonka kościańska z
kapustą – jest tym samym co inne golonki w Wielkopolsce. Czy są
szanse na odtworzenie ze starych receptur jakiejś potrawy? Z dzieł
Oskara Kolberga, który zbierał materiały także w okolicach Kościana,
nic takiego nie wynika. W początku XX wieku – jak można
wnioskować z anonsów w ówczesnej prasie – specjalnością
kościańskich restauracji były „świńskie ryje po kościańsku”
i „świńskie głowy po kościańsku” z kapustą i chrzanem,
ale widać w tym wyraźnie wpływy pruskie.
TK. Które obiekty
i miejsca historyczne w mieście i powiecie zostały zapomniane lub
niszczeją, a Pańskim zdaniem są godne uwagi, opieki i promocji
turystycznej?
JZ Kościan jako miasto
królewskie miał zamek starościński, zbudowany w XV wieku. Spalony w
czasie wojen szwedzkich, zrujnowany, rozebrany został przez Prusaków.
Zachowały się jego lustracje z XVII wieku. Odnalezienie, odkrycie i
udostępnienie dla turystów fundamentów zamku mogłoby stanowić
atrakcję. Na to jednak trzeba mieć bardzo dużo pieniędzy. Są też w
okolicy Kościana cmentarze ewangelickie lub raczej miejsca po tych
cmentarzach. Na większości z nich nie pozostał kamień na kamieniu.
TK. Drugi rok z
rzędu odbył się w Kościanie (?) Festiwal Smaku. Czy sądzi Pan iż ten
festiwal mógłby przyszłości uzyskać rangę ponadregionalną?
JZ Festiwalu Smaku w
Kościanie (pierwszy raz o nim słyszę) nigdy nie uzyska rangi
ponadregionalnej, bo przecież są podobne festiwale w Lublinie,
Grucznie, Zakopanem Poznaniu i gdzie tam jeszcze.
TK W kościańskim
kościele farnym odbywają się koncerty organowe. Czy przyciągają one
dużą ilość osób? W jaki sposób zachęciłby Pan ludzi spoza miasta i
okolicy do odwiedzin Kościana i wysłuchania takiego koncertu?
JZ Koncerty organowe w
farze mają swoją stałą ale nieliczną grupę odbiorców z miasta i
okolicy. Można zwiększać zainteresowanie nimi poza Kościanem przede
wszystkim promowaniem postaci, zmarłego w 1919 roku proboszcza
kościańskiego, ks. dr. Józefa Surzyńskiego – reformatora muzyki
kościelnej o europejskiej sławie. No i oczywiście liczą się nazwiska
wykonawców. Jest jednak wątpliwość – kto np. z Poznania
przyjedzie do Kościana na koncert muzyki organowej mając tam na
miejscu i znakomitsze organy, i wybitnych organistów?
TK W niektórych
polskich miastach, w tym w wielkopolskim Gnieźnie, co roku odbywa się
nocne zwiedzanie fabularyzowane. Jak Pan sądzi czy w Kościanie
spotkało by się to z zainteresowanie ze strony mieszkańców? Jakie
wątki tematyczne lub biograficzne można by Pańskim zdaniem
wykorzystać w takim projekcie dla Waszego miasta?
JZ Coś na wzór nocnego
zwiedzania fabularyzowanego próbował w Kościanie przed laty
organizować reżyser Janusz Dodot ze swoim Teatrem 112. Rzecz była
m.in. osnuta na epizodach zdobycia miasta Kościana w czasie „potopu”
szwedzkiego przez Krzysztofa Żegockiego. Te widowiska „ze
zwiedzaniem” cieszyły się umiarkowanym zainteresowaniem.
Historia miasta jest tak bogata, że projekty można by mnożyć, tyle że
muszą to być pomysły oparte na wątkach z XIX i XX wieku, bo ślady
poprzednich są znikome. Sądząc po „nocnych przechadzkach po
mieście”, które sam prowadziłem – zainteresowanie jest
niewielkie, chyba żeby – na przykład – takie zwiedzanie
poprowadził jakiś znany idol
TK. Dziękuję za rozmowę
|