Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 29 kwietnia 2010, redaktor prowadzący numeru: Armin Mikos v. Rohrscheidt

Numer 5/2010 (maj 2010)

 

WYWIAD

 


Rozmowa z Panią Marianną Kubalą, byłym pracownikiem Powiatowej Rady Narodowej w Złotowie, mieszkanką Złotowa.

Turystyka Kulturowa: We wspomnieniach opublikowanych nakładem Muzeum Ziemi Złotowskiej w zbiorze „Złotów nasz i wasz”, opisuje Pani pewien epizod który miał miejsce po zakończeniu II wojny światowej, podczas Pani pracy w Służbie Budownictwa Wiejskiego, instytucji mieszczącej się w obecnym gmachu starostwa powiatowego...
Marianna Kubala: Po ukończeniu technikum budowlanego w Warszawie w 1955 przyjechałam w ramach nakazu pracy do Złotowa. Tutaj pracowałam w Powiatowej Radzie Narodowej, w Wydziale Rolnictwa, którego podległą jednostką była Służba Budownictwa Wiejskiego. Pełniłam funkcję instruktora budownictwa wiejskiego w spółdzielniach produkcyjnych, a także kierowałam remontami mieszkań i zagród wiejskich dla repatriantów z terenów zabranych przez Związek Radziecki. Obok biura w którym pracowałam był zawsze zamknięty na klucz pokój. Pewnego razu pokój ten otworzyliśmy, okazało się, że są tam dokumenty w języku niemieckim, książki i mapy. Niektóre z nich przeglądał kierownik SBW, pan Wiktor Kachelek. W dokumentach tych była mapa wojskowa nieznanej miejscowości, która okazała się później być mapą wojskową Gross Born – Bornego Sulinowa. Nie znałam języka niemieckiego, dlatego też podałam ją p. Kachelkowi, który wyraził zdziwienie, że mapa wojskowa znalazła się w cywilnych dokumentach. Pokrótce opowiedział on wówczas historię powstania tego miasta - tajnej bazy wojska niemieckiego, o czym już wówczas krążyły pogłoski. Opowiedział też krążącą wśród ludności legendę o podziemnym mieście, w którym ginęły dojeżdżające tam pociągi. Takich opowieści krążyło wtedy sporo. Historia ta obrazuje klimat pewnej tymczasowości, niepewności jutra na Ziemiach Odzyskanych, szczególnie występującej wśród ludności pochodzącej ze wschodu.

TK: Jak wyglądał Złotów w tamtych czasach, a jak wygląda obecnie? Czy mogłaby by Pani wskazać najbardziej symptomatyczne różnice, jak zmieniła się mentalność ludzi, ich przyzwyczajenia, życie codzienne?
MK: Miasto liczyło wówczas około 5000 mieszkańców, społeczność tę tworzyła ludność ze wschodu, z centralnej Polski i ludność miejscowa. W początkach lat 60, gdy powstała Spółdzielnia Mieszkaniowa „Piast”, której byłam współzałożycielką, Złotów zaczął rozbudowywać się pod kątem budownictwa mieszkalnego, powstawały nowe zakłady pracy w, rozwijały się te dotychczas istniejące, w których nowo przybyli mieszkańcy miasta mogli znaleźć zatrudnienie. Wcześniej występowały duże problemy mieszkaniowe. Z mojego punktu widzenia, stosunki pomiędzy grupami ludności były już poprawne, dostrzegało się jednak wielowarstwowość społeczności z uwagi choćby na różnice akcentowe. W czasie kiedy zamieszkałam w Złotowie, nie zauważyłam i nie odczułam rozdźwięków na tym tle, choć wiadome mi jest, że sytuacja powojenna była o wiele gorsza. Szczególnie ludność miejscowa, która przez wiele lat nie miała kontaktu z żywym językiem polskim, miała problemy z przystosowaniem się do nowej rzeczywistości.

TK: W swoich wspomnieniach nawiązuje Pani do świata, który już przeminął, a którego pozostałości mogła Pani jeszcze zobaczyć, wspomina Pani stary cmentarz na którym czyjaś ręka zapalała znicz, nieistniejącą wieżę na Górze Wilhelma... Jaki był Pani stosunek do tamtej rzeczywistości? Jakie miała Pani odczucia?
Dla mnie miało to odkrywczy urok, ponieważ z wieży widać było panoramę Złotowa i okolicznych miejscowości. Wieża została jednak zniszczona w latach 60. Groby na cmentarzu ewangelickim były już wówczas opuszczone, dało się jednak zauważyć, że dawniej były one dobrze utrzymane - pomniki nagrobne, kute żelazne ogrodzenia... Jedynie kilka mogił było zadbanych. Można więc rzeczywiście powiedzieć, że widziałam ostatnie ślady minionego okresu. Z uwagi na przeżycia z czasów okupacji miałam uprzedzenie do niemieckiej mowy, strach, obawę w stosunku do ludzi, którzy tego języka używali, chociaż nie było to ich winą. Uprzedzenie to bardzo szybko jednak ustąpiło z uwagi na to, że przez pewien okres mieszkałam u rodziny, która od wieków mieszkała na tych terenach, poznałam ich uczciwość, gościnność i rzetelność. Po pewnym czasie rozpoczęłam nawet naukę języka niemieckiego.

TK: Podczas pracy w Powiatowej Radzie miała pani styczność z ludźmi pochodzącymi z rozmaitych części Polski, reprezentującymi różne środowiska i profesje, którzy swoimi talentami i zdolnościami przyczynili się do rozwoju miasta...
MK: Owszem, poznałam wówczas wielu interesujących ludzi. Między innymi pewnego rzemieślnika, zrzeszonego z złotowskim cechu, który wykonywał skomplikowane prace ciesielskie. Swego rzemiosła wyuczył się mieszkając w Blękwicie koło Złotowa, jednak pochodził z południa Polski. Uczestniczył on w robotach konserwatorskich, niemalże odbudowy budynku dzisiejszego Muzeum Ziemi Złotowskiej. Człowiek ten wszystkie roboty ciesielskie wykonywał od nowa, przy pracy zastosował tradycyjne techniki, wykluczające choćby użycie gwoździ. W tamtych czasach był to jeden z nielicznych cieśli mogących przeprowadzać takie prace. Przyczynił się w ten sposób do ocalenia tego cennego budynku.

TK: Czuje się Pani bardziej Wielkopolanką, czy Pomorzanką? A może bycie złotowianinem wyznacza jakąś trzecią, odmienną tożsamość?
MK:Czuję się wybitnie złotowianką, pomimo że planowałam pozostać w tym mieście na bardzo krótki okres. Pozostaję tutaj jednakże już ponad pół wieku. Skłonna byłabym uznać, że jest to miasto o tradycjach pomorskich. Dostrzegam tu związki kulturowe, podobną mentalność, obyczaje. Wynika to może jednak z dużego odsetka ludności napływowej, obecnej zarówno tu jak i tam. Tworzy to moim zdaniem swoisty, odmienny klimat.

TK: Największe nasze problemy ale i te jaśniejsze strony. Bariery ograniczające nas, determinujące w negatywny sposób nasz stosunek do regionalnego dziedzictwa, oswojenie go i przekucie w silną, rozpoznawalną przynajmniej w skali makroregionu jakość i to co nas wyróżnia na korzyść a co już przekuliśmy w zauważalny sukces...
MK: Na obszarze tym, moim zdaniem, problemy pomiędzy rożnymi grupami ludności uległy zatarciu. Po kilkudziesięciu latach od czasów przesiedleń doszło do wzajemnego poznania się i wymieszania - choćby poprzez małżeństwa. Konflikty które zachodziły zaraz po wojnie i ich następstwa nie mają już żadnego znaczenia. Z całą pewnością ten aspekt determinujący negatywnie ma jedynie znaczenie historyczne. Dzisiejszym problemem regionu jest bezrobocie i odpływ młodych ludzi na zachód, jest to zresztą problem ogólnopolski. Z czasem może zabraknąć tych, którzy w przyszłości kompetentnie ten region poprowadziliby, nadali mu znaczenie, wypromowali.
Pozytywnym aspektem są zmiany zachodzące i dostrzegalne na co dzień - remonty dróg, budynków, dbałość o zieleń miejską. Nową elewację otrzymało starostwo, jak również ratusz, odrestaurowano częściowo ołtarze zabytkowego kościoła farnego.

TK: Czy dziedzictwo historyczne wpływa Pani zdaniem na człowieka? Jak się to ma do życia w powiecie złotowskim? A może przekonanie to jest w dzisiejszych czasach nieaktualne?
MK: Na pewno dziedzictwo wpływa bardzo na człowieka, w naszej sytuacji szczególnie silnie oddziałała II wojna światowa i jej skutki. Wydarzenia te przekazywane są z pokolenia na pokolenie i żyją razem z ich świadkami.

TK: Powiat złotowski ziemią bez korzeni? Jak to się ma do przynależności administracyjnej?
MK: Zmiany administracyjne nie są dobre dla ludzi. Nie wpływa to budująco na poczucie lokalnej tożsamości. Moim zdaniem powiat złotowski pozostaje podobnie jak niegdyś strefą przejściową pomiędzy kilkoma historycznymi regionami i kilkoma ośrodkami.

TK: Jaki aspekt dziedzictwa powiatu złotowskiego uznałaby Pani za potencjalnie atrakcyjny dla turysty ukierunkowanego kulturowo?
MK: Nasz powiat jest bardzo różnorodny, moim zdaniem bardziej niż pozostałe obszary województwa wielkopolskiego, zarówno ze względu na rozmaite wpływy, jakim dawniej podlegały te okolice, jak również przemieszanie rozmaitych tradycji regionalnych, które budują dziś jego obraz i wpływają na jego życie.

TK: Dziękuję Pani za rozmowę.
 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij