Główna :  Dla autorów :  Archiwum :  Publikacje :  turystykakulturowa.ORG

 

Data wydania 3 sierpnia 2012, redaktor prowadzący numeru: Karolina Buczkowska

Numer 8/2012 (sierpień 2012)

 

Itinerarium

 
 
 

Siedzący rybacy na południowym wybrzeżu. Zdjęcie użyczone przez kolegę z Wielkiej Brytanii – Steve’a McCurry

Plantacje herbaty k. Nuwara Eliya 

Lokalny waran

Sigiriya

Reminiscencje wojny w okolicach zamieszkałych przez Tamilów

Admas Peak z lotu ptaka – zdjęcie z folderu jednego z lankijskich biur turystycznych

Sigiriya z lotu ptaka

Pinawela raz jeszcze, kąpiel słoni w rzece Oya

Pollanaruwa 

Kolorowe środki płatnicze

Nadzieja znękanej wojną wyspy

Skalne świątynie w Dambulla

Skalne świątynie w Dambulla

Słoń amfibia na Sri Lance, tzw. elephants safari

Michał Jarnecki

Szafir w koronie Oceanu Indyjskiego czyli Sri Lanka



     Potoczne wyobrażenia o tym wyspiarskim kraju, jakim jest Sri Lanka, dawniej zwanym Ceylonem, wiążą się większości z herbatą. Nie da się zaprzeczyć, że Lanka jest herbacianym mocarstwem, ale nie tylko z niej słynie. To niewielkie państwo, pięciokrotnie mniejsze od Polski, z 20 milionową ludnością, posiada zaskakująco wiele atrakcji, nie ustępując w tym wiele gigantycznemu sąsiadowi z północy - Indiom. Są tam wysokie góry, wiecznie zielona roślinność i tropikalne pachnące cudownie kwiaty, egzotyczne zwierzęta, ciepłe wody Oceanu Indyjskiego, długie plaże i rafa koralowa. Wreszcie gościnni, życzliwi i uśmiechnięci ludzie, w większości łagodni buddyści, niekoniecznie, wyłącznie z komercyjnych względów witający przybyszów słowem „Aybuan!” (w wolnym tłumaczeniu „długiego życia”). Zawitał tam też wreszcie upragniony pokój, kończący krwawy konflikt pomiędzy liczbowo dominującymi Syngalezami a Tamilami skupionymi na północy, w których to imieniu walczyła sławna z brawurowych terrorystycznych ataków formacja tzw. Tamilskich Tygrysów. Została ostatecznie przed dwoma laty pokonana. Chyba teraz owe pozdrowienie ma szansę się sprawdzić...

Historyczny Trójkąt 

     Mała Sri Lanka posiada prawie równie długą historię jak sąsiedni „wielki brat” w postaci Indii. Efektem są imponujące ruiny niegdysiejszych stolic, skalne fortece czy zaskakujące pięknem czy wyrafinowaniem świątynie. 
     Najstarszą ze stolic była wzniesiona w połowie I tysiąclecia p.n.e. Anuradhapura. Rozmiary budzą szacunek, a to co pozostało w postaci kilku charakterystycznych dla buddyzmu dagob (w kształcie odwróconych dzwonów) czy „świętego drzewa” bodhi (tego rodzaju, pod którym Budda miał mieć objawienie) urzeka egzotyczną urodą. Wśród pielgrzymów, turystów i zgiełku biegają małpki, dojadające ofiary przyniesione przez pielgrzymów. 

Nieopodal Anuradhapury znajduje się wzgórze i skała Mihintale, gdzie jeden z królów został nawrócony na buddyzm przez Mahindę, syna indyjskiego władcy i propagatora tej religii- Asioki w 247 p.n.e.

     Kolejną stolicą, po której pozostały również tylko ruiny, w nienajgorszej przyznać należy kondycji, jest Pollanaruwa z XII i XIII wieku. Następne dagoby, pałace, delikatne reliefy pokrywające niejeden z nich, baseny i gigantyczne wykute w skale rzeźby Buddy mogą zachwycić nawet koneserów. 
     I kolejną dawną stolicą, a zarazem miastem tętniącym burzliwym życiem jest Kandy. Słynie przede wszystkim z najważniejszego w kraju i jednego z istotniejszych w buddyjskim świecie sanktuariów, Zęba Buddy. Malowniczo położone nad brzegiem jeziora, zawsze wypełnione jest tłumem pielgrzymów. Ci znoszą naręcza niebywale pięknie pachnących kwiatów i stąd unosi się w świątyni lekko duszące, ciężkie powietrze, spotęgowane przez panujący upał. W czerwcu odbywają się wielkie ceremonie religijne, zwane Perahera trwające około 10 dni.
     Pomiędzy Anuradhapurą a Kandy leży osada Dambula ze wspaniałymi świątyniami w czterech jaskiniach, do których wchodzi się po pokonaniu kilkuset stopni. Wzdłuż drogi, którą przebiegają małpki – „wychciewajki”(natarczywe żebraczki) rozpościerają się widoki na środkową część wyspy, a wnętrza oszałamiają barwną polichromią i fascynującymi rzeźbami Buddy.

Plaże i rafy czyli spotkanie z Oceanem Indyjskim 
     Dla przeciętnego i chyba niezbyt wymagającego przybysza Sri Lanka kojarzy się głównie z długimi plażami okalającymi wyspę. Najpopularniejsze znajdują się niedaleko stołecznego Colombo. Tymi kurortami są Negombo, Hikkaduwa czy Beruwala, zazwyczaj zatłoczone, choćby z racji łatwej dostępności.
     Im dalej od stolicy tym mniej tłoczno, a często i urokliwie. Choćby na południu urocze wybrzeża znajdują się na wschód od Galle, np. Unawatuma czy okolice Menary. Założone w XVII wieku przez Holendrów, otoczone murami i bastionami Galle, wpisane podobnie jak i perły historycznego trójkąta na listę UESCO, samo przez się może być celem odwiedzin.
     Przepiękne, może i najlepsze z plaż leżą po drugiej, trudniej dostępnej stronie wyspiarskiego kraju. To zatoka Augam, stanowiąca idealne miejsce (zazwyczaj wysokie fale) dla uprawiających surfing oraz okolice Trincomalee. Na północ od tego miasta leżącego nad naturalną zatoką – coś jak Pearl Harbour, już na obszarach zdominowanych przez tamilską mniejszość jest osada Nilaveli z największą i może najładniejszą plażą w kraju. Mało tam wędrowców, niewielka jak na razie też i baza noclegowa, ale cóż region ten jak i kraj leczy rany po wojnie domowej trwającej bez mała 20 lat. Ślady jej są widoczne w postaci wypalonych domów jak i pól minowych (spokojnie – poza plażami...) w rejonach nieodległych czasowo walk, zakończonych w 2002 roku.
     Dookoła wyspy, szczególnie od wschodniej (od zachodu to tylko Hikkaudwa od południa zaś Unawatuma) strony rozpościera się rafa koralowa. Może to nie Seszele, ani Australia, ale wierzcie mi, jest jak zwykle piękna, nieco ustępując o wiele droższym Malediwom.
     Niebywałe widowiskowym jest też widok siedzących na specjalnych stojakach rybaków z południa. Szkoda, ze chłopaki się skomercjalizowali, oczekując datków za zdjęcie. 

Hill Country czyli wysoko i herbata …
     Wyspa wcale nie jest płaska. Najwyższy szczyt – Pedro (na południe od centralnej części kraju), liczy sobie ponad 2500 metrów. Nie brakuje gór i cudownych górskich pejzaży przeniesionych w tropikalne otoczenie. Swoistym wyzwaniem będzie wspinaczka na Adams Peak, górą o wysokości rodzimej Świnicy – rzędu 2300 metrów. Góra stanowi centrum pielgrzymek buddystów i hinduistów, choć i chrześcijanie coś mogą znaleźć dla siebie. Według legend tutaj podobno stawiał pierwsze kroki stworzony przez Boga pierwszy z ludzi, Adam. O wschodzie słońca widoki ukazujących się stopniowo pobliskich szczytów i okolic zapierają dech w piersiach. Wrażeń też dostarczy wizyta w Parku Narodowym Horton Plains, z punktem widokowym o przewrotnej nazwie World’s End. 
     Sercem Hill Country jest bardzo z ducha i wyglądu brytyjska Nuwara Eliya, gdzie wznieśli wiele rezydencji Anglicy z racji mikroklimatu i mniejszych, tym samym znośniejszych dla Europejczyków, temperatur. Miasto leży na wysokości ok. 1900-2000 metrów.
     W górach i na ich obrzeżach, rosną sławne na cały świat herbaciane krzewy, z których mieszanek wysuszonych liści powstaje wspaniały złocistego czy brązowego koloru napar. Roślina ta wymaga odpowiedniego klimatu i wilgotności, a teren ten jest wręcz dla niej idealny. Niewielki kraj zajmuje 3 miejsce w jej produkcji... 

Słonie i nie tylko...
     Sri Lanka to również kraina egzotycznych z naszego punktu widzenia zwierzaków i tropikalnych roślin. Najbardziej oczekiwanym i lubianym „animalsem” są słonie, zajmujące i w historii i kulturze kraju znaczącą pozycję. Większość jest udomowiona, ale jeszcze kilkaset z nich żyje sobie spokojnie w narodowych parkach. Atrakcją niemałą będzie wizyta w osobliwym przedszkolu – sierocińcu słoni w Pinawela nieopodal Kandy. Można asystować przy karmieniu i kąpieli poczciwych „Trąbalskich”.

Nawet tutaj odnajdujemy ślady wojny domowej. Pinawela gromadzi głównie sieroty, które utraciły rodziców podczas długiego konfliktu. Jeden z pensjonariuszy utracił stopę na minie przeciwpiechotnej i kuśtyka, a wzruszające jest, że pomagają mu poruszać się inne słonie. Można z małymi wejść do rzeki. Osobista refleksja: w pewnym momencie poczułem, że ktoś penetruje moją kieszeń… a to była trąba jednego z ponad stukilogramowych malców.

     Cierpliwi może i wypatrzą lamparta w parku Yala, a jeżeli nawet nie uda im się ta sztuka to zobaczą tam kajmany. Na całej wyspie jest mnóstwo pięknych ptaków, w tym i dziko żyjące pawie. Wszechobecne są małpki. W górach spotkać można jeleniowate, ale i na wschodzie kraju znajdziemy ich trochę. Wreszcie rafa to ogrom najróżniejszych form życia. Bajecznie kolorowe ryby zrobić mogą wrażenie na każdym, a i żółwie morskie, różnej zresztą wielkości wywołać mogą drżenie serca u wszystkich miłośników przyrody. O cudownych kolorowych tropikalnych kwiatach czy osobliwych przyprawach i innych roślinach nawet już nie wspomnę...

Uwagi praktyczne
     Lanka w porównaniu z Indiami jest niewątpliwie droższa, ale na europejskie standardy jeszcze tania i znośna. Walutą jest lokalna rupia; 1 $ = 90 – 95 rupii. Noclegi to około 20- 30 $ za porządny pokój z łazienką i śniadaniem dla dwojga. Żywność jest smaczna i niedroga w sumie, ale w odległych miejscowościach niewiele mamy typowych knajpek i skazani jesteśmy na hotelowe jadłodajnie, a to przedraża sprawę... Średnio za posiłek z napojami typu piwo czy soki płacimy 10 $ od głowy. Im wyższy standard hotelu to i cena posiłku się zmienia. 
     Bilety do parków narodowych kształtują się w granicach 14 euro czy 17 $. Za wynajęcie samochodu z kierowcą – to lepsze niż samemu przedzierać się przez wąskie drogi i pomiędzy jeżdżącymi wedle własnych reguł lankijskich „driver’ów”, kosztuje ok. 35-60 $ na dzień. Cena zależy od marki wozu i trasy....
     Z alkoholi polecam piwo Lion w dużych butelkach oraz wódka palmową o nazwie „arack”. Piwo kosztuje ok. 120-150 rupii, zaś ten mocniejszy trunek 350-700, w zależności od gatunku.
     Publiczny transport lokalny jest tani, ale mało komfortowy. Dobry dla niewybrednych z małym budżetem. Przelot na wyspę nie należy ostatnio do tanich. W Polsce nie ma przedstawicielstwa lankijsch linii lotniczych ani ich sprzymierzeńców, stąd musimy zakupić bilet w cenach podanych w euro, ponieważ najbliższe biura Sri Lankan mieszczą się w „eurolnadzie”. Cena przelotu z przesiadką, w dwie strony kształtuje się w granicach 780-900 euro.
     A dlaczego szafir? Ów kamień stanowi obok rubinów symbol wyspy, która sama w sobie jest perłą okalającego ją oceanu...
 

 

Nasi Partnerzy

 

Copyright ©  Turystyka Kulturowa 2008-2024


Ta strona internetowa używa pliki cookies w celu dostosowania serwisu do potrzeb użytkowników i w celach statystycznych. W przeglądarce internetowej można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Brak zmiany tych ustawień oznacza akceptację dla cookies stosowanych przez nasz serwis.
Zamknij