|
Zaczarowany świat Gruzji
Aleksandra Machnik
Gruzja to nieduży
kraj usytuowany nad brzegiem Morza Czarnego. To właśnie tam, do
Kolchidy, dopłynął Jazon z Argonautami. Jest to także miejsce
domniemanego pochówku świętego Macieja, apostoła, który zastąpił
Judasza, a także tragicznej śmierci Daisy Juel Przybyszewskiej,
zamordowanej ponoć przez zazdrosnego gruzińskiego księcia Emeryka. Tu
również rozciągają się „herbaciane pola Batumi” i wyrasta
Mtacminda.
Pola
Batumi i Mtacminda były wśród Polaków dobrze znane z popularnych w
latach 60-tych piosenek zespołu „Filipinki” i Sławy
Przybylskiej. Piosenka Filipinek „Batumi” z 1964 roku
oraz „Tbiliso” Sławy Przybylskiej były śpiewane
również po rosyjsku, co zjednało zarówno tekstom, jak i
wykonawczyniom popularność w krajach byłego ZSRR.
|
Geograficznie Gruzja
przynależy do Azji, ale silnie związana jest z Europą i czyni
starania aby włączono ją do wspólnoty europejskiej. Gruzini są bardzo
dumni ze swego kraju, niezmiernie cenią sobie tradycje i obyczaje,
uważają, że wszystko co gruzińskie jest najpiękniejsze i najlepsze.
Znajduje to odzwierciedlenie w legendzie o powstaniu kraju. Kiedy Pan
Bóg zwołał wszystkie narody by podzielić między nich świat, Gruzini,
nie lubiąc tłoku, usiedli w cieniu drzewa i popijali spokojnie wino,
śpiewali i dobrze się bawili. Kiedy wszystkie ziemie zostały
rozdzielone, Pan zauważył wesołych ludzi i zatroskał się co im
przydzielić. Miał już tylko maleńki ale przepiękny kawałek, który
chciał zachować dla siebie. Po krótkim namyśle oddał go w ręce
Gruzinów. Jest to kraj typowo górski, ze szczytami Wielkiego i Małego
Kaukazu rozdzielonymi Niziną Kolchidzką nad rzeką Rioni, poprzecinany
także innymi rzekami, z najdłuższą Kurą na czele, za to z niewielka
ilością jezior oraz ze słynnymi leczniczymi wodami Borżomi i
winnicami Kachetii. A wszystko to wręcz usiane zabytkami z różnych
epok bogatej i burzliwej historii tego walecznego ale niezwykle
otwartego dla przyjaciół i gości ludu. Kultura i tradycja jest tu
czasem odmienna od naszej, jak i język gruziński, wywodzący się z
rodziny języków kaukaskich, z grupy kartwelskiej.
Opanowanie
alfabetu gruzińskiego wymaga dużej koncentracji, a i tak, można
poczuć się jak małe dziecko – nawet jak się rozpozna
wszystkie litery to przecież nadal nie wie się co dane słowo
oznacza W języku gruzińskim nawet słowa rozpoznawane na niemal
całym świecie są inne – np. matka to „deda”, a
ojciec – „mama”
|
Sami mieszkańcy
Gruzji nazywają siebie Kartwelami, a swój kraj Sakartwelo
(საქართველო)
– ziemia Gruzinów. Co do nazwy polskiej oraz stosowanej na
zachodzie nazwy „Georgia” istnieją co najmniej dwie
teorie, z których jedna zakłada, że jest to ziemia oddana pod opiekę
św. Jerzego, a druga – że ma to związek z wielowiekowymi
walkami z islamem (perskie „gordżi” i tureckie „gur’zy”
oznaczają „moc”, potęgę).
Stolicą tego pełnego
uroku kraju jest Tbilisi (თბილისი)
przed wojną zwane w języku polskim (i nie tylko) Tyflisem. Nazwa
Tbilisi pochodzi od gruzińskiego słowa „tbili” –
oznaczającego ciepło i związana jest z legendą, jak to król Wachtang
Gorgasali (404-502) polował na terenie dzisiejszego miasta z sokołem
(według niektórych źródeł to imię można wywieść od czczonego wówczas
na tych terenach wilka. Gorgasali oznacza w gruzińskim „głowę
wilka”). W pewnym momencie ptak poszybował za ofiarą ale nie
powrócił – okazało się, że wraz ze ściganym przez siebie
bażantem utopił się, a wręcz ugotował, w gorących źródłach. Na
pamiątkę tego wydarzenia król nadał miejscu nazwę i przeniósł tu
stolice
z Mcchety (jednak według źródeł historycznych te tereny były
zamieszkałe co najmniej na 100 lat przed okresem panowania
Wachtanga). Do dziś dnia w miejscu tym znajdują się termy (banie), a
król spogląda na nie z pomnika po drugiej stronie rzeki Kury (po
gruzińsku Mkwari). Wypływa ona z Wyżyny Armeńskiej w Turcji i wpada
do Morza Kaspijskiego, po drodze krzyżując się u stop innego ważnego
historycznie wzgórza z wpadająca do niej Aragwi, która płynie
wcześniej wzdłuż tzw. Gruzińskiej Drogi Wojennej, wypływając z gór
Kaukazu.
Na wzgórzu tym stoi
prastara świątynia Dżwari, co oznacza „krzyż” a u stóp
wzgórza rozciąga się pierwsza stolica Gruzji – Mccheta z
wieloma zabytkami, w tym kolejną katedrą Sweti Cchoweli (gruzińskie
„drzewo życia”) – uważaną za najważniejszy zabytek
kultury i architektury w kraju. Była i jest siedzibą katolikosa, w
niej odbywały się koronacje, śluby i pogrzeby władców.
Kolejna
legenda
wyjaśnia nazwę świątyni – otóż pewien Żyd z Jerozolimy
przybył na ten teren przywożąc ze sobą chiton należący do
Chrystusa. Na powitanie wybiegła jego siostra Sidonia, która
przechwyciła szatę, lecz gdy dowiedziała się jaki skarb trzyma w
reku, padła martwa. Na jej grobie wyrosło bardzo popularne w tych
stronach drzewo – cedr. Wkrótce po oficjalnym przyjęciu
chrześcijaństwa kazano drzewo ściąć, a na jego miejscu zbudować
świątynię. Drzewo pocięto na siedem kolumn. Jedna z nich z
powrotem wrosła w ziemię i wypływał z niej olej, który miał
cudowne właściwości lecznicze – stąd nazwano go drzewem
życia.
|
Miasto Mccheta wraz
z historycznymi budynkami od 2009 roku jest wpisane na Światową
Listę Dziedzictwa UNESCO.
Niewiele osób zdaje
sobie sprawę, że Gruzja to jeden z pierwszych chrześcijańskich krajów
na świecie – religią państwową stało się ono od 337 roku, kiedy
to iberyjski król Mirian III trzy dni „zmagając się” za
wstawiennictwem pogańskich bożków z zaćmieniem słońca, w końcu
wymówił imię Jezus, co zgodnie z legendą przyniosło sukces. Inną
legendarną orędowniczką chrześcijaństwa była św. Nino z Kapadocji,
która przybyła na tereny obecnej Gruzji w zastępstwie chorej Matki
Boskiej. Próbując z różnym skutkiem przekonać miejscowych ludzi do
nowej religii, wpadła na pewien pomysł. Wykorzystując przywiązanie
Gruzinów do wina i winorośli, zerwała dwie gałązki krzewu i związała
je własnymi włosami w formę krzyża, co przemówiło do słuchaczy bardzo
skutecznie. Do dziś zarówna święta przedstawiania jest z takim
własnoręcznie wykonanym krzyżem, jak i sam gruziński krzyż w sztuce
czy miejscach liturgicznych oddaje kształt pierwowzoru, przypominając
nieco strzałę. Obie legendy łączą się ze sobą gdyż Nino miała także
uzdrowić żonę wspomnianego króla Miriana, który dostrzegł w tym znak
boży. Znacznie wcześniej na terenie Kolchidy apostolską działalność
prowadził wspomniany już św. Maciej, który wg kolejnej legendy
spoczywa na terenie rzymskiej twierdzy Apsaros (dzisiejsze Gonio, ok.
30 min od Batumi). Apsaros to jeden z niewielu zachowanych do dziś
kompletnych obiektów obronnych z czasów rzymskich, który przetrwał
nawet okres bycia miejscem uprawy kołchozowego zboża za czasów ZSRR.
Przebywał on w tych okolicach w towarzystwie św. Andrzeja, który
uważany jest za założyciela pierwszego gruzińskiego biskupstwa. W
większości Gruzini wyznają prawosławie, ale w pobliżu granicy z
Turcją, niedaleko od znanej miejscowości Wardza, znajduje się kilka
wiosek katolickich, w których można także spotkać polskich księży. W
Tbilisi działa też kościół katolicki, w którym niektóre nabożeństwa
odprawiane są w języku polskim.
Gruziński
Kościół Prawosławny i Apostolski jest kościołem autokefalicznym
(niezależnym, samodzielnym) ze zwierzchnikiem zwanym katolikosem
(patriarchą), który jest ponadto arcybiskupem Mcchety i Tbilisi.
|
Panujący w Gruzji
Bagratydzi (Bagrationi) byli najdłużej rządzącą europejską dynastią.
Wywodzili się z Armenii od króla Aszota I, pierwotnie zarządcy
kalifa, następnie mianowanego
księciem, który jako władca niezależny panował od roku 875.
Najbardziej znanymi władcami Gruzji był Dawid IV Budowniczy
(1073-1125) i jego prawnuczka Tamara Wielka (1160-1213). Okres ich
panowania to wielki rozkwit kraju, a w przypadku Tamary mówi się
nawet o „złotym wieku”. Dawid uwolnił naród od
ustawicznych najazdów Turków Seldżuckich i zapanował nad terenami
dzisiejszej Armenii i Azerbejdżanu – kraj rozciągał się zatem
od morza do morza. Dawid jest uznany za świętego kościoła
prawosławnego.
Tamara,
władczyni Gruzji, była jak na ówczesne czasy bardzo oświeconą i
wyzwoloną kobietą. Rozwiodła się ze swym pierwszym mężem, księciem
suzdalskim Jurijem, sama wybrała sobie drugiego – księcia
osetyńskiego Dawida (również z linii Bagratydów), ale nie oddała
mu władzy. Za jej rządów Gruzja opanowała kolejne obszary wybrzeża
Morza Czarnego, tworząc Cesarstwo trapezunckie, które –
będąc teoretycznie pod panowaniem wnuków cesarza Konstantynopola –
było silnie uzależnione od Gruzji. Rozszerzyła ona także wpływy na
terenie Persji i Azerbejdżanu. Wizerunek Tamary znajduje się na
banknocie o nominale 50 lari. Jest ona świętą kościoła
prawosławnego i katolickiego, została pochowana w Gelati.
|
Pomimo rozbicia
państwa w późnym średniowieczu na trzy królestwa (XV wiek) –
położone w centrum i pełniące rolę wiodącą królestwo Kartlii ze
stolicą w Tbilisi, Kachetii na wschodzie, pierwotnie ze stolicą w
Gremi oraz Imeretii na zachodzie, ze stolicą w Kutaisi - władza
Bagratydów trwała nieprzerwanie. W każdym królestwie rządzili bowiem
przedstawiciele innej linii tego rodu. Koniec epoki Bagratydów
nastąpił dopiero na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy to slaby i
nieudolny król Jerzy XII zwrócił się do cara Pawła I z prośbą o pomoc
w walkach z najeźdźcami i przejęcie protektoratu nad Gruzja, z
zachowaniem prawd dynastycznych dla potomków rodu. Wywołało to
ogromne oburzenie narodu, jednak car umiejętnie wykorzystał
propozycję i 16 lutego 1801 roku (ponad rok od śmierci Jerzego XII) w
katedrze Sioni w Tbilisi odczytano jego manifest o likwidacji
królestwa wschodniogruzińskiego, ostatniej wolnej enklawy pozostałej
w wyniku dziejowych zawieruch po wielkim królestwie Tamary.
Gruzińska stolica
posiada niezaprzeczalny urok, potrafi zaczarować, wręcz uwieść
bogactwem i różnorodnością kulturową. Górująca nad miastem Mtacminda
(Święta Góra) wzgórza nad Kura z twierdzą Narikhala –
wspomnieniem po czasach walk z najeźdźcami ze wschodu, czerwone dachy
starych domów, cerkwie, wąskie uliczki i domy z tarasami dookoła
budynku, a jednocześnie pulsujące życiem szerokie pełne samochodów
wielkomiejskie ulice i tańczące fontanny – to wszystko, wraz z
pełnymi energii, a jednocześnie skłonnymi do nostalgii mieszkańcami,
tworzy niepowtarzalny klimat Tbilisi. Nie sposób omówić tu wszystkich
zabytków i miejsc wartych obejrzenia, ale warto zwrócić uwagę na
czuwający nad miastem ogromny metalowy pomnik Matki Gruzji –
Kartlis Deda, która w jednej ręce trzyma czarę w winem dla
przyjaciół, w drugiej zaś miecz dla wrogów. Nieopodal znajduje się
wspomniana twierdza Narikhala, pochodząca z IV wieku, która przez
setki lat broniła miasta przed najeźdźcami ze wschodu. U stóp wzgórza
zaczyna się tbiliski ogród botaniczny z przebogatą kolekcją, pochodzi
on ze starych ogrodów królewskich. Jest to jedna ze starszych
dzielnic miasta, położona blisko miejsca utonięcia legendarnych
ptaków. Po przeciwnej stronie rzeki, na wzgórzu, obok pomnika
Wachtanga Gorgasali stoi mała ale bardzo stara świątynia Metechi a
niedaleko od niej – wielokrotnie palony, niszczony i
przebudowywany zamek, pamiętający czasy królowej Tamary. Będąc w
mieście koniecznie należy zawitać do muzeum sztuki oraz do muzeum
narodowego, gdzie w skarbcu przechowywana jest m.in. biżuteria
królowej – prawdziwy skarb, również w znaczeniu emocjonalnym
dla Gruzinów.
Dobrze jest zwiedzić
– zwłaszcza jeśli nie mamy np. czasu by zobaczyć regiony Gruzji
na własne oczy – skansen, w którym zgromadzono budynki i
obiekty pochodzące ze wszystkich zakątków Gruzji – można by
rzec taka „Gruzja w pigułce”. Dobrze też odwiedzić
współczesną, ale ogromną cerkiew św. Trójcy (Sameba) –
prawdopodobnie największą w Gruzji.
Na stoku Mtacmindy zlokalizowany jest prastary klasztor św. Dawida, a
wokół niego cmentarz, na którym pochowane są wybitne postacie
gruzińskiej kultury – m. in. Ilja Czawczawadze, a także matka
Józefa Stalina.
Ilja
Czawczawadze (1837 – 1907 był gruzińskim księciem i poetą,
propagatorem idei narodowych oraz obrońcą języka i kultury
gruzińskiej w czasach, kiedy Gruzja znajdowała się pod panowaniem
Rosji. Został on skrytobójczo zamordowany. W 1987 kościół
gruziński wyniósł go na ołtarze.
|
Innym wartym
odwiedzenia cmentarzem jest cmentarz na Kukach, gdzie można odnaleźć
groby polskich zesłańców, a przede wszystkim złożyć kwiaty na grobie
tragicznie zmarłej żony Stanisława Przybyszewskiego – Norweżki
Dagny Juel Przybyszewskiej (1867–1901), zastrzelonej w Grand
Hotelu w Tbilisi. Według pewnych wersji zabójcą był nieszczęśliwie
zakochany w pięknej muzie gruziński książę Emeryk, według innych –
krakowski student i kochanek Dagny – Władysław Emeryk.
Po zwiedzeniu
miasta, na które dobrze byłoby przeznaczyć minimum 5 dni, można
skierować się Gruzińską Drogą Wojenną (nazwa wywodzi się od walk z
czasów okupacji rosyjskiej) w kierunku gór Kaukazu i granicy z Rosją.
Po drodze mijamy wzgórze z katedrą Dżwari, sztuczne jezioro zaporowe
Zhinwali, które utworzono aby zabezpieczyć Tbilisi przed powodziami,
co spowodowało zalanie jednego ze starszych miast Gruzji oraz
malowniczo położoną fortecę Ananuri z przełomu XVI i XVII w. Celem
naszej wyprawy jest położone u stóp drzemiącego wulkanu Kazbegu,
drugiego co do wielkości szczytu Gruzji (5047 m. n.p.m.), miasto do
niedawna o tej samej nazwie, ostatnio przemianowane na Stepancminda.
W miasteczku zwraca uwaga pomnik poety Aleksandra Kazbegi. Jest ono
dobrym punktem wypadowym na wycieczki w góry. Koniecznie należy
wspiąć się dostatecznie wysoko – na 2170 m. n.p.m. - aby
zwiedzić jeden z najbardziej znanych symboli Gruzji – stary
klasztor Tsminda Sameba (XIV w.).
Wyruszając z miasta
na wschód dotrzemy do regionu winnic – Kachetii. Wino w Gruzji
nie jest przechowywane w beczkach, lecz w zakopanych na ogół w ziemi
w piwnicy (marani) dzbanach zwanych kwewrami. Za pomocą naczynia na
kształt chochli o bardzo długim trzonku, nabiera się z nich
odpowiednią ilość do dzbanów, a następnie pije z drewnianych czarek
lub kielichów, a nawet rogów. Piciu przewodniczy najstarszy lub
najbardziej szanowany uczestnik spotkania – tamada,
odpowiedzialny za wznoszenie znanych na całym świecie ze swej
długości i kwiecistego języka, toastów. Kolejność ich wznoszenia nie
jest bez znaczenia – zaczyna się na ogół od ogólnych pochwał
Matki Ziemi, Gruzji a potem przechodzi do bliskich. Toast może być
także przekazany przez tamadę w inne ręce – tzw. alawerdi,
osoba wybrana przez tamadę może przekazać toast dalej itd. Do momentu
zakończenia całego toastu nie powinno się pić, a kiedy nadejdzie
stosowna pora – wychylić kielich do dna. Rytuał picia wina
często przeplatany jest wykonywaniem tradycyjnych pieśni gruzińskich,
które naprawdę potrafią chwycić za serce – choć nie rozumiemy
słów, odczuwamy głęboko przekaz niesiony przez czyste, głębokie,
nieraz gardłowe głosy. Można się zasłuchać…
Będąc w tym regionie
warto oprócz winnic zwiedzić klasztor Bodbe – miejsce wiecznego
spoczynku św. Nino, drugiej po św. Jerzym patronki kraju oraz
klasztor-twierdzę – Gremi. Była to pierwsza stolica królestwa
Kachetii od 1446 roku, ale sam klasztor pochodzi już z XI w.
Przemierzając Kachetię dobrze jest się rozglądać w poszukiwaniu
tradycyjnych wózków na dwóch kolach służących do przewożenia
winogron. Pragnąć spędzić czas w pięknym ogrodzie botanicznym można
zajrzeć do byłych posiadłości księcia Aleksandra Czawczawadze w
Cinandali. Jest tu także muzeum dotyczące historii rodu jak i uprawy
winorośli i produkcji wina, z przyjemną salką degustacyjną.
Udając się w
kierunku zachodnim zaglądamy do miasta kojarzonego głównie z osobą
Józefa Stalina – Gori . W centrum miasta nadal stoi jego
pomnik, a maleńki domek, w którym mieszkał
jako dziecko, otoczony jest ogromnym muzeum, zbudowanym na kształt
pałacu. Obok można zwiedzić wagon, w którym podróżował po kraju.
Innym symbolem miasta, związanym z zupełnie inną epoką, jest twierdza
Gori usytuowana na wzgórzach w centrum miasta, pochodząca z czasów
gdy w pobliżu miasta przebiegał Szlak Jedwabny. O zaledwie 6km na
wschód oddalone jest tzw. skalne miasto – Uplistiche,
zamieszkane przez człowieka już od II w p.n.e. Zostało wydrążone w
skałach nad rzeką Kurą, po przyjęciu chrześcijaństwa zaczęło
podupadać, potężny cios zadał mu najazd Mongołów w XII wieku.
Ostatecznie upadło w XIV w. Do dziś zachowały się jednak niektóre z
wnętrz, część nawet z kamienną ornamentyką.
Odbijając nieco na
południe, podążając wzdłuż Kury, docierany do najbardziej znanego
gruzińskiego uzdrowiska – Borżomi. Nie można nie skosztować
leczniczych wód w pijalni pamiętającej początki uzdrowiska z lat
trzydziestych XX w. Obecnie obiekty te są nieco zaniedbane. W parku
uzdrowiskowym warto odnaleźć pałac Romanowów, w którym przebywali
podczas częstych pobytów w uzdrowisku. Miasto jest także dobra baza
wypadową do kolejnego skalnego miasta, silnie związanego z królową
Tamarą – Wardzii. Położone przy granicy z Turcją zawsze było
narażone na ataki ze strony wroga, stąd zostało wykute w miękkiej,
tufowej skale. Jego początki datuje się na przełomie XII i XII wieku.
Za czasów pomysłodawcy – króla Jerzego był to obiekt militarny,
jego córka Tamara zamieniła go na klasztor. Królowa często przebywała
na terenie kompleksu, a jej wizerunki do dziś znajdują się na
tutejszych freskach. Przypomina ul, mrowisko lub labirynt –
szereg korytarzy łączy dobrze zachowane pomieszczenia, służące w
czasach zamieszkania nawet za salę balową, piwnice na wino czy
kaplice. W trakcie swej historii kompleks ulegał poważnym
zniszczeniom na skutek trzęsień ziemi, a w 1522 roku został
splądrowany i zniszczony przez wojska szacha perskiego, co położyło
kres jego egzystencji.
Opuszczamy dolinę
Kury i przenosimy się w dolinę innej gruzińskiej rzeki – Roni,
na tereny Niziny Kolchidzkiej. Kolejnym przystankiem na tej trasie
jest drugie co do wielkości miasto Gruzji – Kutaisi, była
stolica królestwa zachodniogruzińskiego – Imeretii. To do
niego, jako stolicy ówczesnej Kolchidy, zwanego Cetaeą, dotarła
słynna wyprawa Jazona po złote runo. Oznacza to, że jest to jedno z
najstarszych miast na świecie (XVII-XV w p.n.e.). Koniecznie trzeba
zobaczyć katedrę Bagrationi – królewską świątynię, zbudowaną za
czasów Bagrata III, ukończoną w 1003, a w 1692 wysadzoną w powietrze
w czasie najazdu Turków osmańskich. Zniszczeń dokończyły wojska
napoleońskie. W stanie ruiny przetrwała do dziś. Czasem odprawiane są
w niej nabożeństwa prawosławne. W 1994 ruiny katedry oraz położony
11km na północny-wschód od miasta kompleks klasztorny w Gelati
zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Klasztor
Gelati jest kolejnym punktem obowiązkowym na trasie wycieczki. Był to
nie tylko ośrodek religijny, ale także znana w ówczesnym świecie
akademia. Złożony z kilku obiektów, zachowanych w całkiem dobrym
stanie, kompleks założony był przez wspomnianego już króla Dawida IV
Budowniczego. Ośrodek akademicki funkcjonował tu aż do początków XVI
wieku.
Wreszcie docieramy
nad Morze Czarne do sławnego Batumi, stolicy Autonomicznej Republiki
Adżarii, uznającej władze gruzińskie. Po wypoczynku na piaszczystych
plażach kurortu, spacerze nadmorskimi bulwarami, przyjrzeniu się
budynkowi kapitanatu, warto wybrać się na spacer do Ogrodu
Botanicznego z bardzo bogatą kolekcja, której sprzyja specyficzny,
ciepły i wilgotny klimat wybrzeża. Nieopodal rozciągają się
wspomniane na początku herbaciane pola, które skurczyły swój areał,
gdyż jest to ponoć kompletnie nieopłacalne przedsięwzięcie, choć
niegdyś herbata była głównym, obok wina, towarem eksportowym
republiki. Zdecydowanie nie można opuścić tego wakacyjnego miejsca
bez wizyty sklepie spożywczym na jednej z głównych ulic o wystroju
wręcz pałacowym i prawdopodobnie oryginalnie starym.
Jest jeszcze jedna
piosenka dotycząca Gruzji, a ściślej gruzińskiego prymitywisty Niko
Pirosmaniego (Pirosmanaszwili) – Milion purpurowych róż –
śpiewana m in. przez Ałłę Pugaczową. ). Artysta ten wychował się w
maleńkim domku w Mirzanii w regionie Kachetia, na zachodzie Gruzji.
Pierwsze farby których używał do swoich malowideł stanowiły naturalne
barwniki jakimi jego matka farbowała włókna do tkania kilimów. Kiedy
przyjechał do stolicy spotkał francuską aktorkę imieniem Margarita.
Chciał poświecić jej swoje życie i za wszystkie pieniądze kupił
kwiaty, którymi udekorował plac przed teatrem, ale artystka wyjechała
i nigdy więcej nie pojawiła się w życiu malarza. Po tej
niespełnionej miłości Pirosmani namalował obraz pt. Margarita,
przedstawiający artystkę w sukni baletnicy. Ta romantyczna przygoda
przyczyniła się do kompletnego bankructwa artysty. Umarł w biedzie,
prawdopodobnie z głodu i pochowany został w bezimiennym grobie na
cmentarzu Nino. Obecnie na banknocie o nominale jednego lari widnieje
podobizna artysty i jelonek – element jednego z jego obrazów.
Tego samego jelonka można spotkać w parku przed muzeum Pirosmaniego w
jego rodzinnej miejscowości, natomiast w samym muzeum znajduje się
również szkic Picassa, który zainspirował się pracami Pirosmaniego.
Inną wybitną
postacią gruzińskiego świata kultury jest - uważany za ojca
literatury gruzińskiej - średniowieczny poeta Szota Rustaweli, żyjący
na przełomie XII i XIII wieku, którego pomnik możemy odnaleźć m. in.
na jednej z głównych ulic Tbilisi, nazwanej jego imieniem. Był
nieszczęśliwe zakochany w królowej Tamarze Wielkiej, pełnił także na
jej dworze funkcję skarbnika, zanim – powodowany
nieodwzajemnionym uczuciem – nie wstąpił do klasztoru i
wyjechał do Jerozolimy gdzie prawdopodobnie zmarł. Najbardziej znane
jego dzieło – epopeja narodowa „Rycerz (witeź) w
tygrysiej skórze” doczekało się wielu tłumaczeń, a nawet –
w czasach ZSRR - nowoczesnego pomnika na jednej z szerokich arterii
prowadzącej wzdłuż Kury do osiedla blokowisk. Rustaweli był
prawdopodobnie jednym z uczniów Akademii w Gelati, pobierał też nauki
w Grecji.
Wędrując po tym
zaczarowanym świecie można spotkać wiele obiektów, które nie tylko
zachwycą, nie tylko nauczą wiele, opowiadając historię miejsca - ale
także wpiszą się doskonale w ideę turystyki kulturowej – od
turystyki pielgrzymkowej, poprzez turystykę miejską czy biograficzną
aż po enoturystykę. Jakiekolwiek byłyby motywy podjęcia tej wyprawy –
naprawdę warto. Nie można pozostać obojętnym na jego piękno, zaklęty
w kamieniu i pieśni czar, serdeczność dumnych ludzi… Nie można
nie chcieć do niego powrócić…
INFORMACJE
PRAKTYCZNE:
-
Gruzja
nie jest drogim krajem, należy jednak unikać hoteli, w których ceny
są czasami kosmiczne (można szukać noclegów na prywatnych kwaterach)
-
Obecnie
do Tbilisi lata samolot bezpośrednio z Warszawy, nie należy dziwić
się procedurom na lotnisku w Tbilisi.
-
Najlepszym
środkiem transportu jest mini-busik tzw. marszrutka, natomiast przy
przechodzeniu przez ulice należy zachować szczególna uwagę –
kierowcom zdarza się nie zwracać uwagi na światła, a ulice są często
bardzo szerokie.
-
Waluta
to lari (1 lari = 100 tetri), najchętniej wymieniana waluta w
kantorach to dolar (100$ = ok. 175 lari)
-
Osoby
zwracające szczególną uwagę na higienę osobistą, porządek na ulicy,
dbałość o otoczenie, mogą czasem przeżyć szok, choć sytuacja w tym
zakresie poprawia się z roku na rok
-
Gruzini
to niezwykle przyjaźni i otwarci ludzie, nie należy jednak zbytnio
chwalić posiadanych przez nich obiektów gdyż tradycyjna gościnność
nakazuje im podzielić się tym z nami lub nawet oddać :-)
Jeśli Gruzin zaprosi nas do domu – możemy być pewni, że stół
będzie się uginał od potraw, a pani domu będzie się tłumaczyć ze
skromnego
przyjęcia. Jeśli zaprosi nas do restauracji – absolutnie nie
wolno go obrazić zapłaceniem rachunku.
-
Picie
alkoholu
- pod żadnym
pozorem nie należy wznosić toastów za czyjeś zdrowie piwem –
oznaczałoby to, że nie szanujemy i nie lubimy tej osoby, że jest ona
złym człowiekiem
- wino na ogół
zamawia się w dzbanach
- nie należy pić w
trakcie wznoszonego lub przekazywanego toastu
- nie wolno odmówić
wygłoszenia toastu ani przyjęcia alawerdi,
- mimo, że Gruzini
piją dużo i przy wielu okazjach, widok pijanego Gruzina należy do
rzadkości
-
Bezpieczeństwo
– kraj, poza regionami Abchazji i Swanetii jest raczej
bezpieczny, ale na ulicach można spotkać wielu żebrzących
-
Religia
– kobiety muszą wchodzić do świątyń prawosławnych w chustkach
na głowie i z zakrytymi nogami, najlepiej nie w spodniach. Można
zakupić długą świeczkę, zapalić ją i zatknąć je w specjalnym
naczynku z piaskiem. Nie należy żartować z uczuć religijnych i
zwyczajów (powszechne jest całowanie obrazów i ścian cerkwi).
Gdybyśmy zdecydowali się wziąć udział w nabożeństwie, to należy być
przygotowanym na długie stanie – jak każde prawosławne
nabożeństwo trwa ono długo (min.2 godz.), nie siada się w czasie
niego, ale zdarza się usłyszeć szmer rozmów, zwłaszcza w końcowej
części nabożeństwa.
-
W
tradycyjnej rodzinie gruzińskiej raczej nie można mówić o
równouprawnieniu, to kobiety krzątają się wokół stołu, a mężczyźni
bawią śpiewem i winem. Jednak kobiety otaczane są szacunkiem,
zwłaszcza matki, (jak w większości krajów południowych). Blondynki
powinny być czujne, gdyż na pewno będą się wyróżniać wśród
naturalnie kruczoczarnych, na ogół bardzo pięknych Gruzinek.
Gruzja w... żołądku
Będąc
w Gruzji koniecznie należy spróbować:
- chaczapuri
– tradycyjnego gruzińskiego placka, którego nazwa pochodzi
od słowa chacza – ser i puri – chleb, robiony na trzy
sposoby – np. adżarski z jajkiem. Te, które można zjeść w
restauracjach „Gruzińskie Chaczapuri” w Krakowie mają
się nijak do oryginału.
- chinkali
– pierogów z mięsem, zawijanych jak małe sakiewki, mieszki.
Należy je jeść ręką lub nakłuć widelcem jednym wprawnym ruchem pod
zawinięciem. W obu przypadkach jemy pieroga w całości
- tradycyjnego
szaszłyka
z mielonego mięsa baraniego (według Gruzinów, którzy według
niektórych stworzyli go jako pierwsi i tym samym dali światu -
prawdziwy szaszłyk robiony jest tylko z baraniny bądź jagnięciny),
- wyglądającego
jak skóra lub guma wysuszonego na placek soku
z winogron
-churczcheli
– orzechów nanizanych na nitkę oblanych sokiem z winogron,
który zastygając tworzy coś na kształt kabanosa
- lemoniady
z tarchumy
czyli estragonu, o jasno zielonym kolorze (bardzo orzeźwiająca).
- lemoniady z
prawdziwego saturatora i szklanek w lokalu jak z czasów ZSRR vis à
vis Opery na ul. Szota Rustaweli w Tbilisi
- zjeść
obiad w jednej z lokalnych restauracji z tarasami i wypić
gruzińskie wino w restauracyjce na zboczach Mtacmindy, najlepiej
letnim wieczorem
|
Baranowski
B., Baranowski K., 1987. Historia Gruzji. Wyd. Ossolineum, Wrocław,
Warszawa, Kraków, Gdańsk, Łódź
Kamiński
K. 2006. Gruzja, Armenia. Magiczne Zakaukazie. Przewodnik. Wyd.
Bezdroża, Kraków
www.kaukaz.pl
|